sobota, 31 marca 2018

Rozdział 10

 – Wanki! – Krzyknęłam do mojego nieodłącznego towarzysza. – Nie wiesz, gdzie jest Andi? – Spytałam. – Bo chciałam mu pogratulować, a nie mogłam go wcześniej złapać...
Chyba jest jeszcze w domku... – Powiedział patrząc na mnie uważnie. – Pogratulować mówisz? Tylko, żeby z tego gratulowania dzieci nie było!
Wanki! – Wrzasnęłam oburzona. – No wiesz co!
Już ja wiem, co się między wami dzieje – Poruszył sugestywnie brwiami. – Dobrze, że wczoraj nie uszkodziliście belki, bo dziś byłoby kiepsko z zawodami! – Zawołał wesoło, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zabiję Wellingera! Przysięgam, w końcu to zrobię! – No już się tak nie zawstydzaj, tylko leć do niego i złóż zasłużone gratulacje! – Nakazał, na co tylko wytknęłam mu język i udałam się do niemieckiego domku.

 Otworzyłam delikatnie drzwi i weszłam do środka. Dzięki Bogu, Andi tu był.
Andi... – Zaczęłam patrząc na jego półnagie ciało. Dlaczego jeszcze się nie ubrał?! – Chciałam ci pogratulować!
Dziękuję! – Powiedział zadowolony z siebie. – Jak chciałaś to zrobić? Mam nadzieję, że tak jak myślę, będzie mniej ściągania – Uśmiechnął się zadziornie robiąc krok w moją stronę.
Ale, że co...? – Zająkałam się, bo nie byłam pewna o czym mówi. – Wellinger, nawet sobie nie żartuj! – Krzyknęłam zdając sobie sprawę ze znaczenia jego słów. – Czuję się przez ciebie wykorzystywana seksualnie! – Oznajmiłam buntowniczo i podeszłam do niego, by dać mu buziaka w policzek. – Oto twoja nagroda za zbytnią pewność siebie! – Cofnęłam się o krok zmierzając do wyjścia, ale oczywiście uniemożliwił mi to łapiąc mnie za nadgarstek.
No wiesz, co... – Zaczął. – To ja tutaj skaczę, oddaję najdłuższe skoki, zdobywam drugi, tym razem srebrny medal, a ty mi gratulujesz buziakiem w policzek?! Jestem zdruzgotany – Załamał ręce, a kąciki moich ust momentalnie powędrowały w górę. – Cóż więcej mogę zrobić, żeby zasłużyć na coś innego?
Najlepiej to puść moją rekę, ubierz się i wyjdź – Syknęłam chcąc wyrwać się z jego uścisku, ale zbyt mocno mnie trzymał.
Jeśli taka twoja wola... No to dobrze, wyjdę i zadzwonię do Edith – Oznajmił szalenie z siebie zadowolony, a ja cała się spięłam.
Coś ty powiedział? – Warknęłam.
Że zadzwonię do Edi... – Zaczął, ale tym razem to ja mu przerwałam. Zagotowało się we mnie ze złości.
Jeśli jeszcze raz wspomnisz przy mnie jej imię to pożałujesz – Syknęłam zbliżając się do niego, jednocześnie popychając go w kiernku ściany. Był trochę zdezorientowany. – Chcesz swoją nagrodę? – Szepnęłam mu do ucha. Zadrżał. Przenikliwie spojrzałam w jego oczy szukając w nich potwierdzenia, a gdy tylko je dostałam wbiłam się w jego wargi. Odwzajemnił pieszczotę z niemniejszym zapałem. Gdy nasze języki wyszły sobie na spotkanie jęknął zadowolony w moje usta. – Proszę bardzo, oto ona! – Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam w kierunku drzwi, ale mnie ubiegł. Podbiegł do nich, wyciągnął klucz i schował go sobie do tylnej kieszeni. – Myślisz, że go nie wyciągnę? – Prychnęłam. Nie odezwał się ani słowem. Stał i przyglądał mi się z zainteresowaniem. – Irytuje mnie twój wzrok!
Przecież ja nic nie robię... Jeszcze – Dodał. Poczułam jak podchodzi do mnie i kładzie mi dłonie na brzuchu. Zdrętwiałam, a on uśmiechnął się cwaniacko. Dobrze wiedział, jak przechytrzć mnie na swoją stronę. Westchnęłam przeciągle, gdy jego ręka wkradła się pod koszulkę. Druga zacisnęła się na mojej kobiecości.
Przestań! – Wycharczałam.
Tak mam nie robić? – Szepnął mi wprost do ucha, zahaczając palcami o rozporek spodni. – Na pewno?
Tak, dokładnie tak nie rób... – Wyjęczałam.
Złotko, gdyby ci się nie podobało, nie jęczałabyś z zachwytu... – Ciągnął tę grę, dyktował warunki, a ja niestety coraz bardziej się zatracałam. Pisnęłam, gdy poczułam jego usta na szyi, w miejscu gdzie bił puls. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, kiedy odwrócił mnie w swoim kierunku. Uśmiechnął się głupkowato trącając językiem moją szyję. Zamknęłam oczy by rozkoszować się chwilą. Nie wytrzymałam. Przyciągnęłam go bliżej siebie i wbiłam się zachłannie w jego usta. Nasze języki walczyły ze sobą o dominację. Gryźliśmy swoje wargi, walcząc z pożądaniem. Andi spojrzał na mnie z ognikami dzikiej namiętności i z pasją, której nie widziałam u żadnego mężczyzny. Rozdarł moją koszulkę przyciągając mnie bliżej. Szarpnął za włosy, przechylając mnie lekko w tył. Kiedy miałam zamiar mu się odwdzięczyć jego telefon dał o sobie znać. Zignorował go wędrując ustami po moich obojczykach. Telefon zadzwonił ponownie. Oby to nie była Edith! Spojrzałam na niego i dałam mu znak, by odebrał. Oderwał się ode mnie niechętnie i odebrał połączenie. Zbladł w jednej chwili. – To Wanki! Schuster tu idzie! – Pisnął zdenerwowany, a ja w pośpiechu chwyciłam swoją już do niczego nie nadającą się koszulkę i założyłam kurtkę. Wellinger ubrał się pospiesznie i jak gdyby nigdy nic wyszliśmy z domku. Kątem oka widzieliśmy zbliżającego się Wernera. Udało się w ostatniej chwili! Trzeba podziękować Wankiemu!

 Mimo tego, że Andi po ceremonii kwiatowej mówił, że dziś nie będzie świętowania, teraz w niemieckim domu oblewał wszystkich szampanem. Niestety nie uniknęłam tego. Kiedy zszedł ze sceny powiedział mi do ucha, że mokra wyglądam cholernie seksownie. Zarumieniłam się na jego słowa, jak nastolatka, po czym trzepnęłam go w głowę. Wanki obserwujący nas z ukrycia parsknął śmiechem, gdy wychylił się zza ściany. Popijał drinka kiwając się na boki. Kilka chwil wcześniej oboje podziękowaliśmy mu za to, że nas ostrzegł. Powiedział tylko, że nie ma sprawy i że w tamtym momencie dbał o zdrowie Schustera, który po zobaczeniu tego, co działo się między nami pewnie miałby skrzywdzoną psychikę do końca życia. Niestety, ale musiałam się z nim zgodzić.
Wanki! – Krzyknał Wellinger i uściskał przyjaciela. – Chodź z nami, trzeba opić twoje urodziny, stary byku!
Pamiętaliście? – Spojrzał na mnie i na Andiego, po czym zalał się łzami. – Naprawdę pamiętaliście o urodzinach starego Wankiego?
Oczywiście! – Powiedzieliśmy zgodnie.
Zaprowadziliśmy go w specjalnie przygotowane wcześniej miejsce, gdzie teraz cała drużyna wraz ze sztabem odśpiewała mu “Sto lat”. Po chwili razem z Wellingerem postawiliśmy na stole tort z trzydziestoma świeczkami. Wzruszony i lekko pijany Andreas spojrzał na nas, uśmiechnął się i zdmuchnął świeczki. Popatrzyłam na Andiego w tym samym momencie, co on na mnie. Chyba wiedzieliśmy o jakim życzeniu pomyślał Wanki...

 Dwa dni później w towarzystwie Andreasa oraz Markusa, którego trener nie wystawił w konkursie drużynowym obserwowałam zmagania naszych rodaków. Emocje były niesamowite i chociaż byłam zdenerwowana moi towarzysze skutecznie potrafili rozbawić mnie do łez. Po pierwszej serii konkursowej Niemcy plasowali się na drugim miejscu. W przerwie Markus poszedł po coś do picia, za co byłam mu niesamowicie wdzięczna. Zamarzałam tutaj! Marzyłam jedynie o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w jakimś ciepłym pomieszczeniu, najlepiej w łóżku pod kołdrą, ale wiedziałam, że przede mną długa noc. Impreza po ostatnim konkursie Igrzysk była obowiązkowa! Nim się zorientowałam Markus wcisnął mi w dłonie kubek z herbatą. Podziękowałam mu szerokim uśmiechem, co odwzajemnił.
Moi drodzy! – Zaczął Wanki patrząc na nasze zachowanie. – Mieliście odgrywać tę rolę, gdy Andi jest w pobliżu, więc proszę mi tutaj przestać! – Powiedział, a ja parsknęłam śmiechem. Markus razem ze mną. – Przepraszam, czy ja powiedziałem coś śmiesznego?
Oczywiście, że nie! – Zapewniłam go, a on popatrzył na swojego kolegę.
Markus wiesz, że Alex jest Andiego? 
Oczywiście, że wiem! – Powiedział. – Wanki wyluzuj, przyniosłem jej tylko herbatę, zresztą tobie też!
No tak, racja – Wydukał. – Przepraszam – Mruknął objął nas ramieniem. Naprawdę, czasami nie rozumiałam jego zachowań, ale bez nich Wanki nie byłby Wankim.
Rozemocjonowami oglądaliśmy finałową serię. Na prowadzeniu byli Norwegowie i wszystko wskazywało na to, że tak pozostanie. Zresztą, prezentowali znakomitą formę. Po ostatnim skoku wszystko było już jasne. – MAMY SREBRNY MEDAL!!! – Wrzasnął Wank i rzucił się w ramiona Eisenbichlera. Obydwoje połączyli się w jakimś dzikim tańcu radości i runęli na ziemię rozbawiając całe towarzystwo. Byłam cholernie dumna z całej drużyny, z tych chłopaków, którzy dziś dali z siebie wszystko oraz z Andiego, który z tej Olimipady przywiezie aż trzy medale. Było tak pięknie... Wzruszona otarłam spływającą z policzka łzę. W tym samym momencie spotkałam się spojrzeniem z Andim. Uniosłam kciuk ku górze. Uśmiechnął się do mnie szeroko. Wiedziałam, że na prawdziwe gratulacje przyjdzie jeszcze pora... 


***

Witam! 

Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział :) Przygoda na Igrzyskach powoli dobiega końca, ale po powrocie do Niemiec będzie równie interesująco. Mogę Was zapewnić! :D

Wesołych Świąt!!! ;* 

środa, 28 marca 2018

Rozdział 9

Udałam się na długi spacer z dala od wszystkich. Musiałam przez chwilę pobyć sama, pomyśleć w spokoju nad tym wszystkim, co ostatnio się wydarzyło. Pomyśleć nad swoim życiem. Wydawało mi się, że wszystko wymyka się spod kontroli. Począwszy od moich myśli a skończywszy na czynach. Kochałam Andiego, to był niezaprzeczalny fakt. Kochałam przebywać w jego towarzystwie, cieszyć się jego obecnością, ale równocześnie w głowie miałam okropny mętlik. Nie wyjaśniliśmy sobie niczego, tylko ponownie dopuściliśmy do sytuacji, w której straciliśmy zdolność racjonalnego myślenia. Cieszyłam się jego bliskością, dotykiem, pocałunkami, ale z drugiej strony czułam się jak ostatnia szmata. W końcu już dwukrotnie zdradził ze mną swoją dziewczynę, a nie wydawał się być tym specjalnie przejęty. Ja byłam. Bo nigdy nie chciałabym się znaleźć na jej miejscu. Została w Niemczech pracując i nie miała pojęcia, co się dzieje w Korei... Wellinger przekonywał ją przez telefon o swoich uczuciach, o tym, że za nią tęskni, że kocha, że ja nic dla niego nie znaczę, a swoim zachowaniem kompletnie temu przeczył. Nie wiedziałam, co mam robić. Najprościej byłoby postawić sprawę jasno. Skończyć z tym. Z nim. Z moim uczuciem do niego. Znaleźć innego, zakochać się, być szczęśliwą... Jednak byłam uwięziona, bo gdybym była mu obojętna i gdyby traktował mnie tylko i wyłącznie jak przyjaciółkę nie doszłoby między nami do tych sytuacji. Andi nie potrafił się określić, zdecydować z kim chce dzielić życie i to był problem. Gdybym usłyszała od niego cokolwiek, co pozwoliłoby mi mieć nadzieję poczekałabym na niego. A tak to... Wszystko było skomplikowane. Wypuściłam z ust mroźne koreańskie powietrze i zawróciłam w kierunku hotelu. Nie zwracałam uwagi na godzinę, ale gdy zorientowałam się, że mam mnóstwo nieodebranych połączeń od młodszego i starszego Andreasa zdałam sobie sprawę z tego, że niedługo rozpocznie się drugi konkurs indywidualny. Westchnęłam, gdy zbliżałam się do hotelu. Na tę chwilę muszę wyłączyć myśli i skupić się na kibicowaniu. To najlepsze rozwiązanie.

 Pierwsza seria drugiego konkursu indywidualnego Igrzysk Olimpijskich trwała w najlepsze. W domku pozostawało coraz mniej zawodników. Wiedziałem, że niedługo i ja go opuszczę, aby oddać jak najlepszy skok. Musiałem się wyciszyć i maksymalnie skoncentrować na zawodach, jak na profesjonalistę przystało, jednak nie do końca mi się to udawało. Byłem rozdarty swoimi myślami na temat Alex i Edith. Chyba zaczynało do mnie dochodzić, to co zrobiłem. To co dwukrotnie zrobiłem. Edith nie zasłużyła na zdradę. Powinna być z kimś lepszym, kto odwzajemni jej uczucia, bo ja tego nie potrafiłem. Próbowałem, mówiłem jej, że kocham, ale to było kłamstwo... Chcąc nie chcąc musiałem przyznać przed samym sobą, że jestem zakochany w swojej przyjaciółce. Nie planowałem tego, co wczoraj stało się pomiędzy nami na belce, ale ponownie daliśmy się ponieść chwili. To chyba wtedy zrozumiałem, że straciłem dla niej głowę... Po powrocie do Niemiec musiałem stawić czoła swoim czynom i wyznać Edith prawdę oraz zakończyć nasz związek. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Z takim nastawieniem opuściłem domek i zacząłem przygotowywać się do skoku. Czas leciał bardzo szybko, nim się zorientowałem siedziałem na belce. Uśmiechnąłem się pod nosem i czekałem na znak od trenera. Gdy pomachał flagą odepchnąłem się od belki, sunąłem po rozbiegu, aż w końcu wybiłem się z progu. Leciałem po marzenia, po kolejny medal olimpijski. Już w powietrzu czułem, że będzie to udana próba i nie pomyliłem się. Wylądowałem telemarkiem na odległość 135,5 metra. Nieźle! Pomachałem publiczności ściągając kask. W drugiej serii dam z siebie wszystko!

 Podskakiwałam jak szalona, nie mogąc ustać w miejscu. Po pierwszej serii Andi zajmował trzecią lokatę. Wiedziałam, że w drugiej się poprawi. Taki już był! Nie mogłam się doczekać rozpoczęcia finałowej rundy. Wanki tak samo, chyba udzielał mu się mój nerwowy nastrój, bo chodził bez celu tam i z powrotem.
Alex, ja ci mówię, ty się uspokój! – Znienacka krzyknął mi do ucha. Aż podskoczyłam!
Wank, ja cię kiedyś zamorduję! – Krzyknęłam. – Nie strasz mnie!
Jesteś kłębkiem nerwów! Ja przez ciebie tak samo, chcesz żebym padł na zawał w takim młodym wieku?! – Pisnął. – Bez żony, bez dzieci, bez nadziei na lepsze jutro?
Wanki... – Spojrzałam na niego z politowaniem. – Piłeś coś?
Nie! – Oburzył się.
Więc nie gadaj głupot, tylko kibicuj! Zaczyna się! – Dwa razy nie trzeba mu było tego powtarzać. Odwrócił się i zafascynowaniem zaczął oglądać konkurs.

 Wydawało mi się, że czas przyspieszył, bo nim się spostrzegłam do końca pozostało dziesięciu najlepszych. Trzymałam kciuki za wszystkich moich rodaków, Wanki wrzeszczał rozemocjonowany, a ja denerwowałam się coraz bardziej. Gdy na belce startowej zasiadł Welli moje serce wykonało koziołka, zaczęłam się trząść i z całej siły zacisnęłam kciuki. Z napięciem obserwowałam jego wybicie, a chwilę później podziwiałam nienaganną sylwetkę w locie. Było wiadome, że będzie to daleki skok! Kiedy wylądował moje serce na chwilę zamarło. Czekaliśmy aż na telebimie ukaże się uzyskana przez niego odległość. 142 metry! Uniósł ręce w geście triumfu, a ja wpadłam w ramiona Wanka, który krzyczał wniebogłosy. Był pierwszy! Ma kolejny medal olimpijski!
Po skoku Kamila Stocha wszyscy w napięciu czekaliśmy na ostateczne wyniki. Gdy przy nazwisku Polaka ukazała się jedynka wszystko już było wiadome. Popłakałam się z emocji i dumy. Andi Wicemistrzem Olimpijskim na dużej skoczni! To coś pięknego i niebywałego! Wanki szlochał w moje ramię, a ja nie miałam serca się z niego nabijać. Cieszył się sukcesem przyjaciela, a mnie rozpierała niesamowita radość. Dwa konkursy, dwa medale. Mój Andi. Mój Mistrz. Mój przyjaciel. Mój ukochany... Musiałam Cię znaleźć, powiedzieć, że Cię potrzebuję... 


***

Witam! 

Przybywam w końcu z nowym rozdziałem i powiem tylko tyle... Nie polecam studiów magisterskich! :D Ale już na szczęście mam wolne, więc postaram się szybciej dodać nowy rozdział :) Mam nadzieję, że ten się Wam spodobał :) Do Andiego w końcu coś dotarło ^^ 

Pozdrawiam ;* 

*Coldplay - The Scientist

niedziela, 18 marca 2018

Rozdział 8

W dzień kwalifikacji do konkursu na dużej skoczni przed południem udaliśmy się na małą wycieczkę. Naszym celem były Koła Olimpijskie. Szłam ramię w ramię z Wankim i Markusem. Wellinger szedł przed nami z telefonem przy uchu. Prychnęłam pod nosem. Pewnie rozmawiał z Edith i ani myślałam, żeby w tej chwili do niego podejść. Zresztą... Musiałam trzymać się planu! Gdy dotarliśmy na miejsce Wanki pognał, jak szalony nawet na nas nie spojrzawszy. Nim się obejrzeliśmy zaczął się wspinać. Nie wiem, czy to był dobry pomysł... Z powątpiewaniem spojrzałam na Markusa, który jedynie parsknął śmiechem i wskazał palcem na starszego z Andreasów. Był już w połowie!
Wank, do cholery! – Krzyknęłam, gdy znalazłam się w jego zasięgu. – Zaraz spadniesz!
Nie przejmuj się tym – Powiedział Wellinger ze stoickim spokojem.
Nie boisz się o niego? – Spytałam.
Alex... O Wankiego? Gdybym za każdym razem się o niego bał to już dawno wąchałbym kwiatki od spodu – Oznajmił.
Towarzysze! – Krzyknął znienacka Wank, tak że wszyscy podskoczyliśmy w miejscu. – Czemu się nie wspinacie? Wiecie, jak tu jest pięknie? – Zachwycał się i jednocześnie zachwiał się w miejscu. – Ups!
Wanki!!!
Uspokój się maleńka! – Zawołał. – Dołączycie do mnie, czy tchórzycie?! – Spojrzał na nas i z politowaniem pokręcił głową. W tym samym momencie Eisenbichler postanowił dotrzymać mu towarzystwa. Problem w tym, że Wanki zaczął go dopingować z takim entuzjazmem, że... Spadł na ziemię. Pisnęłam przerażona i zasłoniłam oczy chcąc dojść do siebie.
WANK!!! – Usłyszałam wrzask Wellingera, więc otworzyłam oczy i popatrzyłam w ich kierunku. Spadając Andreas nie uszkodził siebie, tylko zapewnił sobie miękkie lądowanie. Na Andim. – Zabiję cię! – Darł się i zwalił z siebie przyjaciela.
Nie rozumiem, o co ci chodzi gówniarzu – Parsknął Wanki, jak gdyby nigdy nic i podniósł się z gracją. – Zbieramy się? – Spytał, a my pokiwaliśmy głową. Markus po zjechaniu z Kół podszedł do nas, a obrażony Wellinger ruszył przodem. Mimo tego, że byłam na niego wkurzona miałam nadzieję, że nic mu się nie stało. Podążyłam za jego sylwetką, która szybko się od nas oddalała. Nie powiem, było mi przykro.
Wanki... – Zaczęłam, a on spojrzał na mnie wyczekująco. – Wszystko się ułoży, prawda?
Jasne, maleńka! – Zakrzyknął. – Jak ciało się rozłoży. – Dodał po chwili. Markus słysząc to zaczął się głośno śmiać, a ja spojrzałam na obu i pokręciłam głową. Jak mam normalnie funkcjonować w takim towarzystwie?

 Ani trochę nie podobało mi się to, że Alex spędza tyle czasu z Markusem. Po pamiętnym poranku nie mieliśmy za bardzo okazji, żeby na spokojnie porozmawiać. A ja za każdym razem, gdy zbliżałem się do jej pokoju tchórzyłem. Bałem się. Bałem się tego, jak ta rozmowa może się skończyć... Niechętnie, ale musiałem przyznać przed samym sobą, że zaczynam czuć coś więcej do Alex. I nie jest to jedynie przyjacielskie uczucie... Pokręciłem głową wpatrując się w widoki za oknem. Po co pchałem się w związek z Edith? Nie rozumiałem samego siebie. Miałem obok skarb, jakim niewątpliwie była Alex, ale nie dostrzegałem tego wcześniej. Albo byłem zbyt głupi i jedynie udawałem, że nie dostrzegam. W każdym razie chciałem się wyszaleć, ale teraz zaczęła mi przeszkadzać wcześniej podjęta decyzja. Tylko, czy nie było za późno? Alex, co ty ze mną zrobiłaś...?
 Bądź moją kobietą, ja będę Twoim mężczyzną... Widzę moją przyszłość w Twoich oczach...

 Mędrcy mówią, że tylko głupy się spieszą... Ale nie potrafię powstrzymać się przed zakochaniem się w Tobie... Och, mam zostać? Czy to byłby grzech? Jeśli nie potrafię powstrzymać się przed zakochaniem się w Tobie... – Słuchałam piosenki, a łzy mimowolnie płynęły z moich oczu. Byłam beznadziejna. Byłam beznadziejna w całej mojej pokręconej miłości do Wellingera. Wiedziałam, że już dawno powinnam dać sobie z nim spokój, a nie jak ta głupia idiotka brnąć w to dalej, ale niestety to było silniejsze ode mnie. Moje słabe serce było silniejsze od rozumu, do którego nic nie docierało. Mimo tego, że oboje chcieliśmy tamtej nocy nic się po niej nie zmieniło. Na zawsze pozostanę tylko i wyłącznie jego przyjaciółką. I nikim więcej. Pora przestać się oszukiwać... Gdyby to jednak było takie proste. Ale to chyba było jedyne wyjście z zaistniałej sytuacji. Postanowiłam szczerze porozmawiać z Wellim po kwalifikacjach. Albo w tę, albo we w tę!

 Czekałam z niecierpliwością na koniec kwalifikacji. Gdy Wellinger oddał swój skok natychmiast udałam się w jego kierunku. Po przeprowadzeniu wszystkich formalności łaskawie zaszczycił mnie spojrzeniem.
Musimy pogadać – Powiedziałam z powagą.
Idź do domku, ja zaraz tam przyjdę – Oznajmił. Kiwnęłam głową i poszłam we wskazane miejsce. Dzięki Bogu nikogo już nie było w środku. Zjawił się po jakichś dziesięciu minutach i zaczął ściągać przy mnie kombinezon! Spojrzałam na niego z uchylonymi ustami. – No co? Chyba się mnie nie wstydzisz – Powiedział, a ja mimowolnie się zarumieniłam i odwróciłam głowę.
Błagam cię... – Zaczęłam. – Miejmy to już za sobą, dobra?
Chodź – Złapał mnie za rękę i wyprowadził z domku. – Przejdziemy się.
Ale Andi! – Próbowałam zaprotestować. – Jest cholernie zimno!
Coś na to zaradzimy – Mruknął, a ja ponownie zawstydzona odwróciłam wzrok. Niech go szlag! Chodziliśmy bez celu wokół skoczni podziwiając widoki. – To o czym chciałaś porozmawiać?
Chyba wiesz...
O tym, co się między nami wydarzyło po sobotnim, a właściwie niedzielnym konkursie? – Spytał, a ja pokiwałam głową. – Cóż...
To chyba nie powinno się stać – Mruknęłam wspinając się za Andreasem na szczyt skoczni.
Jednak żałujesz?
Ja... – Zaczęłam. – Nie – Odpowiedziałam patrząc na niego wyczekująco.
Ja też nie.
Super! No naprawdę mi ulżyło!
Alex... A co mam ci powiedzieć? Nie kontrolowaliśmy tego, byliśmy pijani, pod wpływem emocji, ale każde z nas tego chciało, a to chyba o czymś świadczy...
Tak, Andi masz rację. Chcieliśmy tego oboje, ale ty... Ty masz dziewczynę...
Wiem – Spuścił głowę. – Ale nic nie poradzę na to, że gdy tylko na ciebie patrzę mam ochotę powtórzyć... To... – Szepnął, a ja popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.
Słucham? Czy ja dobrze słyszę?
Nie potrafię tego nazwać, nie wiem, co się dzieje, ale tak... Dobrze słyszysz – Powiedział i przyciągnął mnie do siebie zdecydowanie. Popatrzył mi w oczy, a następnie z furią wbił się w moje usta. W pierwszym odruchu odepchnęłam go od siebie patrząc na niego niepewnie. – Alex... – Szepnął w moje usta. – Nie rób mi tego, błagam cię...
Andi, nie możemy... Nasza przyjaźń... – Ale znów nie dał mi dokończyć. Zamknął mi usta pocałunkiem. Już się nie opierałam. Nie mogłam. Pokusa była zbyt silna, za bardzo tego chciałam... Oddałam pieszczotę z nie mniejszym zaangażowaniem. Zrzuciłam mu czapkę z głowy, żeby zanurzyć dłonie w jego włosach, co przyjął uśmiechem. Po krótkiej chwili poczułam jego usta wędrujące po mojej szyi. Puls przyspieszył. – Andi... – Westchnęłam.
Tak mi mów... – Zajęczał i objął rękoma moje pośladki kierując nas na... Belkę?! – Nie bój się... Ostrożnie usiadł na belce, a ja usadowiłam się na nim. Moje ciało drżało z podniecenia, wstrząsały mną dreszcze od każdego dotyku... Jego dłoń powędrowała w dół. Zagryzłam wargi, żeby nie krzyczeć, gdy skutecznie sprawiał, że już nie było mi zimno... Oparłam głowę na jego ramieniu i dałam się ponieść chwili. Sama odpłaciłam mu się tym samym, a gdy poczułam, jak twardnieje i staje się gotów nie czekałam dłużej. Delikatnie zsunęłam jego dresowe spodnie i bokserki, a on przytrzymywał mnie z całych sił za plecy, abym nie spadła przyciągając mnie bliżej siebie. Sam powtórzył moje ruchy powoli opuszczając moje spodnie i bieliznę. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, jakby na potwierdzenie tego, co miało się zaraz stać.
Tutaj? – Szepnęłam ledwo słyszalnie. Na potwierdzenie kiwnął tylko głową i wszedł we mnie mocnym ruchem. Jęknęłam zadowolona. Kołysałam biodrami, aby bardziej się zatracić. Chcieliśmy znaleźć się jeszcze bliżej siebie. Andi cały czas zwiększał tempo trzymając mnie mocno. Był taki stanowczy i namiętny... Objęłam go za szyję i również tam powędrowały moje usta, aby zaznaczyć swój ślad. Osiągnęło to oczekiwany skutek – zagłębił się we mnie jeszcze bardziej, co przyjęłam z błogim westchnieniem. Doszliśmy w tym samym momencie dysząc ciężko. – To było...
 – Szalone – Dokończył za mnie Andi i uśmiechnął się szeroko, cmokając mnie przy tym w nos. Leniwie i oczywiście ostrożnie, żeby nie zrobić sobie krzywdy włożyliśmy na siebie ubranie. Andi zniósł mnie z belki tak samo, jak mnie na nią zaniósł, po czym postawił na schodkach. Złączył nasze dłonie i zeszliśmy na dół nie bardzo rozumiejąc, co się z nami dzieje. Młodość, emocje, pożądanie, przyjaźń... Miłość? W dalszym ciągu nic nie zostało wyjaśnione...


***

Witam!

Obiecałam śmieszny akcent, więc słowa dotrzymuję! :D 
Zdaję sobie sprawę z tego, że na ten moment, Alex może postępować nielogicznie i wbrew sobie, ale... Nie każda miłość jest logiczna :) Będzie się działo w kolejnych rozdziałach, to mogę zapewnić! :D

Pozdrawiam ;* 

*Ed Sheeran - Perfect 
*Haley Reinhart - Can't Help Falling in Love 

czwartek, 15 marca 2018

Rozdział 7

Nigdzie nie mogłam znaleźć Wellingera, a koniecznie potrzebowałam z nim porozmawiać i wyłożyć karty na stół. Podjęłam decyzję, jak mi się wydawało słuszną. Chciałam mu powiedzieć o swoich uczuciach. Wiem, że już raz to zrobiłam i zostałam odrzucona, ale po tym, co między nami zaszło na nowo zapaliła się we mnie iskierka nadziei, że jeszcze jest dla nas szansa... Nie wiedziałam, jak zareaguje. Bałam się, że będzie tak jak ostatnim razem. Bałam się, że będę musiała jeszcze raz przechodzić przez to samo. Nie zniosłabym tego... Kochałam go całym sercem, był najważniejszą osobą w moim życiu, dla której zrobiłabym wszystko. Gdyby zaszła taka potrzeba oddałabym za niego własne życie, niewiele się zastanawiając. Był moim narkotykiem, bez którego nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Był moim nieidealnym ideałem. A wystarczała sama jego obecność, jego uśmiech, śmiech, iskierki w oczach, dotyk, głos... Nigdy nie pomyślałabym, że pokocham kogoś tak mocno. Że obdarzę kogoś takim uczuciem. Że będę kochała do utraty sił i tchu. Do końca moich dni... Gdy doszłam do jego pokoju zauważyłam, że drzwi są uchylone. Chciałam zapukać, ale coś mnie powstrzymało...
Edith, słońce – Usłyszałam jego głos i momentalnie zakuło mnie w sercu. – Też za tobą tęsknię i nie mogę doczekać się powrotu, aby się z tobą zobaczyć... – Mówił, a ja czułam się tak, jakbym spadała w otchłań. To nie mogło dziać się naprawdę, nie mógł tak do niej mówić po wspólnie spędzonej nocy... Nie mógł! – Alex? No chyba zwariowałaś! A niby do czego miało dojść między nami? Edith, ile razy mam ci tłumaczyć, że Alex jest tylko i wyłącznie moją przyjaciółką i nikim więcej? – Zadał pytanie swojej ukochanej, a ja zapomniałam, jak się oddycha. Pokręciłam głową odrzucając od siebie jego słowa, które raniły mnie, moje serce i moją duszę. – Kocham cię! – Zakończył rozmowę. Nie zastanawiałam się wiele, tylko jak tchórz uciekłam i jak burza wpadłam do swojego pokoju. Opadłam na łóżko zanosząc się spazmatycznym płaczem. Andi nie był mój. Nie jest. I nigdy nie będzie.

 Z pięknego snu o ślubie z Andim wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Proszę! – Rzuciłam, modląc się, by to nie Wellinger stanął w progu.
Alex? Mogę? – Usłyszałam niepewny głos Wanka.
Jasne, wchodź – Powiedziałam. Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie. – Dobrze, że jesteś – Załkałam i wtuliłam się w niego mocno. Nic nie mówił, tylko głaskał mnie po włosach dodając otuchy i czekał, aż się uspokoję.
Co ten tleniony blondynek ci zrobił?
Opowiedziałam mu o podsłuchanej rozmowie między nim, a Edith. Gdy skończyłam Andreas wyglądał na zdezorientowanego.
Nie mam siły, Wanki – Westchnęłam zrezygnowana i oparłam się o jego ramię.
Moja maleńka... Wiem, jak bardzo go kochasz, ale proszę cię... Nie pozwól, aby ten gówniarz miał tak znaczący wpływ na twoje życie i nastrój. Kompletnie go nie rozumiem, widać, że nie jesteś mu obojętna, wyznał ci, że chciał tego, co pomiędzy wami zaszło, a teraz zachowuje się jak najgorszy chuj. Już sam nie wiem, jak mam przemówić mu do rozsądku, bo nic do niego nie dociera... – Oznajmił.
Wanki, dziękuję ci za wszystko. Andreas sam musi dojrzeć do tego wszystkiego... Dostał już wiele wskazówek, ale nic z nich nie rozumie. Kocham go całą sobą, ale nie pozwolę na to, aby tak mnie traktował...
Mądra dziewczynka! – Powiedział z dumą, a ja zaśmiałam się pod nosem. – Chodź ze mną do Markusa, mam pewien pomysł!
Ale Andi jest z nim w pokoju... – Zaczęłam protestować.
W tej chwili go nie ma. No już, chodź i nie marudź! Mój pomysł jest absolutnie genialny! – Wykrzyknął radośnie, a ja chcąc nie chcąc podążyłam za nim.

 Siedziałam z Markusem w pokoju, który zajmował z Wellingerem i zaśmiewałam się z jego żartów. Wanki powiedział mi, że chwilę przed wylotem do Korei dorwał Markusa i wyjaśnił mu z grubsza sprawę między mną, a Andim. Eisenbichler zgodził się odegrać małe przedstawienie i wypytywał Wellingera o mnie i z satysfakcją odnotował fakt, że blondyn cały się spinał i zazdrość miał wymalowaną na twarzy. Nie powiem, poczułam cień satysfakcji, gdy o tym usłyszałam. Genialny pomysł Wankiego polegał na lekkim wzbudzeniu zazdrości w moim przyjacielu wykorzystując do tego Markusa. Na początku nie chciałam o tym słyszeć, ale nie miał nic przeciwko temu. Ustaliliśmy zasady i czekaliśmy na powrót Wellingera. Wanki zostawił nas samych dla, jak on to określił uwiarygodnienia sytuacji.
Markus, widziałeś gdzieś Wankiego? – Zapytał, gdy wszedł do pokoju. Zdziwił się na mój widok. – Alex? Co ty tutaj robisz?
Przyszła do mnie – Powiedział Eisenbichler i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na Andiego. Był wściekły!
To w takim razie nie będę wam przeszkadzał – Warknął i odwrócił się, zmierzając do wyjścia.
Nie przeszkadzasz nam, Andi. Ja i tak już wychodziłam – Pocałowałam Markusa w policzek i przeszłam obok Wellingera z najbardziej obojętną miną, na jaką było mnie w tym momencie stać. Podziałało! Odprowadził mnie wzrokiem do wyjścia, ale nic nie powiedział. Dobrze mu tak! Nie pozwolę mu ze sobą pogrywać i traktować, jak przygodę na jedną noc.

 Zakochałeś się w Alex. Zakochałeś się w Alex. Zakochałeś się w Alex. Słowa Wanka siedziały w mojej głowie i nie chciały z niej wyjść. Nie, to nieprawda! A może jednak...? Pogubiłem się w swoich myślach, uczuciach, słowach... Mam przecież dziewczynę. Mam dziewczynę, którą z własnej nieprzymusowej woli zdradziłem ze swoją przyjaciółką. Chciałem tego i nie żałuję wspólnie spędzonej nocy. A powinienem. Nie wiedziałem, co mam robić. Alex nigdy nie była mi obojętna, zawsze odgrywała i odgrywa nadal jedną z najważniejszych ról w moim życiu. Gdy dziś zobaczyłem ją z Markusem miałem ochotę dać mu w pysk. Za to, że miał czelność ją dotknąć. Miałem ochotę wrzasnąć, gdy zobaczyłem, jak Alex składa pocałunek na jego policzku. Byłem zazdrosny. To pewne. Byłem zazdrosny o swoją przyjaciółkę mając dziewczynę. To chore. Popieprzone. I śmieszne.
 Jak byś się czuła, gdybym powiedział Ci, że Cię kocham...?

***

Witam! 

Dziś bez śmiesznych akcentów, ale nadrobię w najbliższym rozdziale :) Czyżby Andi wreszcie poszedł po rozum go głowy? Jak myślicie? :D

Pozdrawiam ;* 

*Ed Sheeran - How Would You Feel 

sobota, 10 marca 2018

Rozdział 6

Spałem. I śniłem. A przynajmniej tak mi się wydawało. Poczułem, jak ktoś uporyczywie dotyka mojego ramienia, więc niechętnie otworzyłem ociężałe powieki. Musiałem przyzwyczaić wzrok do ciemności panującej w pokoju. Myślałem, że to może Alex ma ochotę na powtórkę z rozrywki, ale głęboko spała przytulona do mojej klatki piersiowej. Delikatnie wyswobodziłem się z jej uścisku i zdezorientowany odwróciłem głowę. O mało, co nie wrzasnąłem z przerażenia.
Wanki? – Spytałem szeptem i popatrzyłem na niego, jak na wariata. Był zalany w trzy dupy! I ubrany w... Niemiecką flagę? – Ocipiałeś?
Chodź na chwilę! – Krzyknął, a ja syknąłem w jego stronę, żeby się zamknął
i odetchnąłem wdzięczny, że Alex się nie obudziła.
Daj mi chwilę, muszę się ubrać – Burknąłem i zgodziłem się z nim wyjść dla świętego spokoju. Wyszedł, a ja ubrałem swoje bokserki i podążyłem za nim. – Odbiło ci Wanki?
Chcesz wejść pod moją flagę? – Zapytał wyszczerzony i zachwiał się w miejscu.
Nie, dzięki... Tak jakby chyba jesteś całkiem nagi...
Wstydzisz się mnie? A może się boisz, że mam... Hahaha! – Parsknął śmiechem i poruszył sugestywnie brwiami. – Dobrze, nie to nie, ale... Spałeś z Alex, co nie?
Urządzasz mi przesłuchanie w środku nocy, serio?
Ha! Wiedziałem, że to się tak skończy, czułem to! – Wykrzyknął z entuzjazmem. – Trzeba to opić! – Zarządził.
Zwariowałeś? Tobie już chyba wystarczy, jesteś zalany w trupa!
No i co z tego? Mam prawo! Mój najlepszy przyjaciel został Mistrzem Olimpijskim, a potem... No sam wiesz i mam tego nie uczcić? Co to to nie! Nie chcesz pić ze mną to napiję się sam ze sobą! – Powiedział i pognał korytarzem owinięty w niemiecką flagę i wyśpiewując nasz hymn pod nosem. Z kim ja się zadaję? Pokręciłem głową i wszedłem do środka. Popatrzyłem na śpiącą dziewczynę i mimowolnie się uśmiechnąłem. Położyłem się obok mocno ją do siebie przytulając i momentalnie zasnąłem.

 Obudziłam się wtulona w silne ramiona mężczyzny i na początku nie rozumiałam, o co chodzi. Dopiero po chwili wszystko do mnie dotarło... Przespałam się z Andim! Delikatnie odwróciłam się w jego stronę, ale jeszcze spał. Odetchnęłam z ulgą i wstałam z łóżka. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się do łazienki. Oparłam czoło o zimne kafelki i rozmyślałam o tym, co się między nami wydarzyło... Byliśmy pijani, to fakt, ale alkohol nie jest jedynym usprawiedliwieniem. Chcieliśmy tego... On tego chciał, sam do mnie przyszedł i zaczął mnie całować... A, co jeśli dla niego była to tylko zabawa i każe mi zapomnieć o sprawie? Pokręciłam głową odganiając czarne myśli. Wzięłam szybki prysznic zmywając z siebie zapach Andiego. Jednak cały czas czułam dotyk jego ust i rąk na moim ciele... Od razu przeszedł mnie dreszcz. Mimowolnie kąciki moich ust powędrowały w górę. Od dawien dawna w najśmielszych marzeniach wyobrażałam sobie taką scenę pomiędzy nami, ale rzeczywistość była zdecydowanie lepsza. Miałam go tylko i wyłącznie dla siebie i mogłam z nim robić wszystko, na co miałam ochotę... Czułam lekkie wyrzuty sumienia, bo zdawałam sobie sprawę, że zdradził ze mną Edith, ale... Chciał tego. Był zdecydowany. I tylko to się liczyło. Szybko ubrałam się w przygotowane ciuchy, zrobiłam lekki makijaż i z ciężko bijącym sercem wyszłam z łazienki. Mój wzrok od razu powędrował w kierunku Andiego. Nie spał.
Cześć... – Odezwałam się niepewnie.
Hej – Odpowiedział patrząc na mnie z uśmiechem. – Jak się spało? – Zapytał wyszczerzając zęby. Nie powiem, chyba kamień spadł mi z serca.
Całkiem przyjemnie – Powiedziałam podchodząc bliżej niego. Nie wiem, czy jeszcze kierowała mną wczorajsza odwaga, ale schyliłam się i pocałowałam go w usta. Jęknął zaskoczony i oddał pieszczotę z zaangażowaniem. – Andi... – Zaczęłam, gdy nasze usta się rozłączyły.
Wiem, że powinniśmy porozmawiać o tym, co stało się w nocy, ale... Szczerze, nie wiem, co mam powiedzieć... Przyszedłem do ciebie, bo chciałem w spokoju pobyć z tobą przez chwilę, chciałem cię pocałować, a gdy wyszłaś z łazienki w samej koszulce... Nie mogłem się powstrzymać... I stało się. Wiem, że byliśmy pod wpływem alkoholu, ale oboje tego pragnęliśmy. Czułem to...
Tak, Andi masz rację – Oznajmiłam. – Tylko, co teraz?
Nie wiem – Spuścił głowę. – Wiem, że zdradziłem z tobą dziewczynę i nie jestem z tego dumny, ale chciałem tego. I mówię to zupełnie szczerze. Nie wiem, co teraz będzie, ale nie chcę cię tracić...
Ja także nie chcę tracić ciebie. I też nie ukrywam, że tego chciałam... Mam tylko nadzieję, że między nami nic się nie popsuje...
Nie popsuje. Obiecuję ci to – Pocałował mnie w czoło, a ja przytuliłam się do niego z całych sił. Odwzajemnił mój uścisk. I tak siedzieliśmy. Nie wiedząc, co zrobić z tym, co między nami zaszło...

 Podczas śniadania wszyscy byli skacowani. A najbardziej Wanki, który siedział ze smutną miną. Trener Werner wesoło podśpiewywał pod nosem i nabijał się ze swoich podopiecznych. Sama miałam ochotę parsknąć śmiechem widząc, jak grzebią w talerzach i co chwile sięgają po butelki z wodą.
Kac morderca nie ma serca – Powiedział Schuster i spojrzał znacząco na Wanka. – Andreas, może opowiesz kolegom jak skończyła się twoja wczorajsza nocna eskapada po korytarzu? – Zapytał spokojnie, a ja spojrzałam zdziwiona na Wankiego. Wellinger, który siedział obok mnie parsknął śmiechem.
Nie mów... Hahahaha, że... Hahahaha... Ktoś cię zobaczył... Hahahaha... – Dosłownie popłakał się ze śmiechu, gdy skończył wypowiadać to zdanie.
Nie, nie ktoś – Oznajmił ze stoickim spokojem Schuster. - Walter Hofer we własnej osobie.
Ale zobaczył go w czym? – Spytałam chcąc jak najszybciej się dowiedzieć.
We fladze niemieckiej. W którą był owinięty. Nagi.
Kiedy to usłyszałam spojrzałam najpierw na Wanka, potem na Wellingera, potem na resztę towarzystwa, a potem wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
Dostałeś dożywotni zakaz wstępu na skocznię? – Zapytał Richard, a my wszyscy wyczekująco spojrzeliśmy na Wanka, który... Zarumienił się?!
Nie – Wymamrotał ledwo słyszalnie. – Dołączył się do mnie. – Powiedział i wbił wzrok w talerz. Tego już było dla mnie za wiele. Dla Wellingera tak samo, bo oboje spojrzeliśmy na siebie i ryknęliśmy śmiechem zwracając na siebie uwagę reszty towarzystwa, które siedziało w stołówce. Wanki odszedł od stołu rzucając nam nienawistne spojrzenia i wyszedł obrażony. Nigdy mu tego nie zapomnę!

 Reszta dnia upłynęła w spokojnej atmosferze. Po południu razem z dwoma Andreasami oglądnęłam film, jednak nic z niego nie rozumiałam, bo cały czas śmiałam się z Wankiego. Po pewnym czasie zaczął mieć tego dość i odpyskował mi, że wie o tym, co się stało między mną a Andim, bo widział nas w nocy. Tym samym zamknął mi usta, a Wellinger nabijał się z nas obojga. Było tak przyjemnie. Cieszyłam się z tego, że między mną a Wellim jest normalnie. Zobaczymy, co przyniesie czas... Na razie postanowiłam cieszyć się chwilą. To chyba najlepsze rozwiązanie. Wanki zostawił nas samych mówiąc, że musi odzyskać swoją utraconą godność osobistą. Andi skorzystał z okazji i przytulił się do mnie. Do szczęścia nie potrzebowałam niczego więcej... 


***

Witam!

Przed Wami Mistrz Wanki hahaha :D 

Poranek nie był taki zły... Chyba ^^ Andi i Alex sami na razie nie wiedzą na czym stoją, ale po pewnym czasie się dowiedzą :D  Muszę uporządkować pomysły i powinno być dobrze :D

Pozdrawiam ;* 

środa, 7 marca 2018

Rozdział 5

Stałam pod skocznią obserwując zmagania skoczków podczas pierwszej serii konkursu indywidualnego na normalnej skoczni i nerwowo zaciskałam kciuki za każdym razem, gdy na belce startowej zasiadł Niemiec. Obok mnie stał, a raczej podskakiwał w miejscu Wank. Próbował rozładować atmosferę. Doceniałam to, ale byłam kłębkiem nerwów. Było przeraźliwie zimno, cała się trzęsłam i czułam, że za moment eksploduję. Andreas szczelnie objął mnie ramieniem, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. Zawody przedłużały się, na skoczni panowała loteria, wiatr dyktował warunki. Modliłam się, by Andi to wszystko wytrzymał... Karl i Markus oddali przyzwoite próby, co skwitowałam uśmiechem. Wank wrzeszczał jak szalony zwracając na siebie uwagę większej części widowni, ale miał to gdzieś. Gdy na belce startowej zasiadł Wellinger moje serce wykonało koziołka, a mój towarzysz uśmiechnął się do mnie znacząco. Parsknęłam jedynie i wróciłam spojrzeniem do Andreasa. Oddał skok na odległość 104,5 metra. Nieźle! Gdy przechodził obok nas posłał nam uśmiech, który odwzajemniliśmy. Znaczy ja odwzajemniłam, bo Wank piszczał, jakby ktoś go opętał. Welli popukał się w czoło i poszedł dalej zaśmiewając się z głupoty przyjaciela.
Śmiał się ze mnie? – Zapytał po chwili.
Wanki... Z ciebie? Skądże! – Odpowiedziałam powstrzymując wybuch śmiechu.
Ironizujesz! – Tupnął nogą jak mała dziewczynka i odwrócił się w drugą stronę, zadzierając swój długi nos ku górze. – Nie rozmawiam z tobą, idę kibicować Richardowi zdala od ciebie! – Powiedział i odszedł pół kroku.
To ma być z dala ode mnie? – Spytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi.
BRAWO RICHI, BRAWO NIEMCY, BRAWO MY! – Krzyknął. Po chwili dołączyła do niego spora grupa niemieckich kibiców, a pierwsza seria zakończyła się. Andi zajmował piąte miejsce. Jeśli odbędzie się druga seria ma szansę powalczyć o medal. Uśmiechnęłam się w duchu. Wiedziałam, że go na to stać.

 Druga seria dłużyła mi się niemiłosiernie. W dalszym ciągu na skoczni królował wiatr. Gdy do końca drugiej rundy pozostało dziesięciu najlepszych zawodników nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Próbowałam wszystkiego, ale nic nie działało.
Alex! – Zagrzmiał mi do ucha Wank. Aż podskoczyłam w miejscu.
Czego się wydzierasz?!
Nie krzycz na mnie! – Zrobił smutną minę, po czym wybuchnął śmiechem. Serio, nie ogarniałam tego człowieka. – Andi wygra, mówię ci to! Czuję to w moich starych kościach – Oznajmił i uśmiechnął się szeroko. – Więc nie stresuj się... Albo stresuj, zawsze później można w ciekawy sposób rozładować napięcie – Powiedział patrząc na mnie znacząco.
Wank... Nie mam do ciebie siły – Westchnęłam zrezygnowana i uderzyłam go w ramię.
AUU! – Zawył. – Przede mną nic się nie ukryje! Już ja swoje wiem! – Gdy chciałam zaprotestować, pokręcił jedynie głową. – I nie dyskutuj ze mną, tylko patrz, bo teraz jego kolej – Zakończył, nie dając mi szansy na odcięcie się.
Istotnie, na belce startowej zasiadł Andi. Zacisnęłam kciuki z całej siły i zaczęłam dmuchać pod narty. W napięciu obserwowałam jego nienaganną sylwetkę w locie. Gdy wylądował zaczęłam skakać ze szczęścia, a Wanki razem ze mną. 113,5 metra! Wpadłam w jego ramiona wrzeszcząc ile sił w płucach. Co ze emocje! Wellinger udał się w miejsce przeznaczone dla lidera, a na belce zasiadł Richard. Jednak jego próba była słabsza. Kiedy przechodził obok uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił, a Wank zaczął go klepać po męsku. Do końca pozostało jeszcze trzech zawodników, ale ich skoki były krótsze od skoku mojego Andiego, co mogło oznaczać tylko jedno...
ANDI JEST MISTRZEM OLIMPIJSKIM!!! – Wrzasnął Wank, a ja zalałam się łzami. Wszystkie emocje, które gromadziły się w środku teraz ujrzały światło dzienne. Andi tonął w uściskach przyjaciół z drużyny, a ja w uścisku Wanka – ANDI JEST MISTRZEEEEEEEEEEEM! – Dalej zdzierał sobie gardło, a ja zakryłam twarz w dłoniach chowając łzy.
Alex! – Zaskoczona usłyszałam przy uchu głos Andiego i niewiele myśląc odwróciłam się z impetem w jego stronę wpadając w jego ramiona.
Andi! Gratuuuuuuuuuulacje! – Krzyknęłam i rozpłakałam się od nowa widząc łzy w jego oczach.
Dziękuję! – Szepnął, cmoknął mnie w policzek i pognał w kierunku Wanka, który widząc go popłakał się i w szaleńczym uścisku rzucił się z nim na ziemię. Parsknęłam śmiechem widząc tę scenę, jednak nie tylko ja. Po krótkiej chwili wstali. Wellinger pobiegł na dekorację, a Wank przybiegł do mnie.
ANDI JEST MISTRZEM! – Teraz to ja wrzasnęłam na całe gardło.
OLIMPIJSKIM! – Dodał Wank, jakby ktoś miał, co do tego wątpliwości.
Nie zasnę tej nocy, nie zasnę!

 Po „krótkiej” imprezie urządzonej na cześć Andiego wróciłam do swojego hotelowego pokoju, jednak wiedziałam, że dzisiejsze emocje nie pozwolą mi zasnąć. Nie ułatwiał tego alkohol buzujący w moim organizmie. Udałam się pod szybki, zimny prysznic, ale również on na niewiele się zdał. Pacnęłam się w głowę, gdy zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam ze sobą bielizny, tylko koszulkę Andiego do spania. No nic! Szybko otarłam się ręcznikiem i ją założyłam. Nie wiem, czemu się tym przejmowałam, przecież byłam sama w pokoju. Gdy wyszłam z łazienki, zdziwiłam się i to bardzo, bo na moim łóżku siedział Andi! A przecież zamykałam drzwi... Chyba...
Nim zdążyłam zareagować na jego obecność, on wstał, podszedł do mnie zdecydowanym ruchem i wbił się z zachłannością w moje usta. Co się dzieje?! Nie myślałam trzeźwo, dlatego oddałam pocałunek ze sporym zaangażowaniem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
Andi... – Zaczęłam. – Jesteś mokry – Zaśmiałam się przez słowa, które opuściły moje gardło. – Zmoczyłam cię koszulką.
Ty też... – Powiedział. – Ale mnie to nie przeszkadza – Specjalnie zniżył głos i bezczelnie popatrzył na moje piersi, które stały się bardziej widoczne.
Ty zboczeńcu! – Warknęłam.
No już się tak nie oburzaj... Wiem, że lubisz, gdy tak na ciebie patrzę. A może się mylę?
Pokręciłam przecząco głową, jednocześnie zbliżając się do niego. Spojrzałam mu prosto w oczy, opuszkami palców przejechałam po jego policzkach, a później delikatnie obrysowałam kontur jego warg. Przymknęłam powieki, ale za chwilę je otworzyłam. Jego piękne oczy płonęły dziką namiętnością.
Pragnę cię, Wellinger – Wyszeptałam mu do ucha, jednocześnie przygryzając jego płatek. Jęknął cicho.
Czy bardzo zgrzeszę jeśli powiem, że ja ciebie też?
My już grzeszymy swoimi myślami, więc co nam szkodzi?
Więc...
Więc chodźmy zgrzeszyć tak naprawdę. Dwa razy nie trzeba było mi tego powtarzać. Złapałam go za rękę i poprowadziłam w kierunku łóżka. Prawdziwa zabawa dopiero się zacznie... Pchnęłam go na łóżko, a sama wylądowałam na nim. Nie poznawałam samej siebie! Oblizałam usta, po czym zaczęłam trącać językiem jego szyję. Przełknął głośno ślinę, a moje ręce wkradły się pod jego koszulkę, którą ściągnęłam jednym ruchem. Rozciągał się przede mną wspaniały widok... – Mówił ci już kiedyś ktoś, że wyglądasz jak bóg seksu?
Ty jesteś pierwsza – Jęknął, bo właśnie w tym momencie zaczęłam dokładnie badać dłońmi jego tors. Był wspaniały. Obrysowywałam każdy widoczny mięsień, całowałam go, lekko przygryzałam. Gdy moja dłoń zjechała trochę niżej poczułam niepodważalny dowód na to, że mnie pragnął. Zaśmiałam się i podniosłam. Z cwanym uśmiechem ściągnęłam podkoszulek. Oczy zaświeciły mu się na sam widok, a łóżko lekko się poruszyło. Czyżby już nie mógł wytrzymać? Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam kołysać biodrami. Mogłam się domyślić jego reakcji. Obejrzałam się przez ramię. Był niesamowicie seksowny, taki całkowicie bezbronny, pragnący mnie dotknąć, by ukoić swoje pragnienia... Kipiał z emocji, które w nim zbudziłam. Zaciskał zęby, szarpał się, a jego męskość cały czas zwiększała rozmiary. Osiągnęłam pożądany efekt. Schyliłam się i pocałowałam go, co natychmiast wykorzystał przewracając mnie na plecy. Teraz to on będzie dyktował warunki... Nie bardzo wiedziałam, dlaczego na chwilę przestał, ale przekonałam się, gdy poczułam na swoim brzuchu coś zimnego. Krople whisky, którą przemycił z imprezy! Zacisnęłam stopy na łóżku i wygięłam się lekko. Doskonale wiedział, jak mi się odwdzięczyć. Zlizywał whisky językiem, niespiesznie. Drżałam pod wpływem jego dotyku, szeptałam jego imię, prosiłam o więcej... Drgnęłam, gdy poczułam jego usta, które ułożyły się w uśmiech tuż przy moim brzuchu. Powędrował ręką w dół, aby dostarczyć mi jeszcze większej przyjemności. Badał moją kobiecość swoimi długimi i zmysłowymi palcami, a ustami całował moje piersi. Gryzł je, moje sutki robiły się coraz twardsze. Umierałam z podniecenia. Jego dyszenie tylko podkręcało tę atmosferę. Pisnęłam, kiedy poczułam jego seksowne usta w miejscu, do którego tylko on ma dostęp. Tym razem badał moje wnętrze językiem. Gdy pojawiły się pierwsze skurcze oznaczające orgazm krzyknęłam głośno jego imię. Podniósł się i spojrzał na mnie. Byłam cała rozpalona. Zbliżyłam się w kierunku gumki od jego dresów i pociągnęłam ją. Wspólnymi siłami udało nam się ich pozbyć. Szybko wylądowały na podłodze wraz z bokserkami. Chyba wiedział, co teraz zamierzam zrobić, bo zamieniliśmy się miejscami. Popatrzyłam mu wyzywająco w oczy i schyliłam się. Wrzasnął na całe gardło i szarpnął moje włosy. Podobało mu się! Podniosłam się, a on przyciągnął mnie do siebie zdecydowanym ruchem. Usiadłam mu na kolanach dając znak, by działał dalej. Pocałował mnie i wszedł we mnie zdecydowanie. Jego ruchy były gwałtowne, posuwiste, namiętne... Byliśmy zamknięci w uścisku pożądania i chorych żądzy. Było nam jak w raju! Odchyliłam głowę w tył, a on dłonią przejechał po mojej szyi. Był delikatny, ale stanowczy i niesamowicie drapieżny. Dotknął jednym palcem moich ust i obrysował je. Sapnęłam zadowolona. Rytmicznie podskakiwałam na jego udach, a on cały czas zwiększał tempo. Mruczałam spełniona, gdy Welli rękoma badał każde miejsce na moim ciele. Całował moje usta, gryzł je, aby choć na chwilę sobie ulżyć. Cały czas poruszał się we mnie mocno, jakby nie tracił sił. Aby jeszcze bardziej podsycić pożądanie w trakcie stosunku dotykał dłońmi wewnętrznej strony moich ud. W tym momencie poczułam, jak rozlewa się we mnie jego ciepło. Krzyknęłam głośno i opadłam na jego tors. Wyszedł ze mnie sapiąc i dysząc. Spojrzeliśmy na siebie nie wiedząc, co powiedzieć. Pocałowałam go lekko i przymknęłam powieki. Andi szczelnie mnie objął, po czym nakrył nas kołdrą. Pocałował mnie w skroń, a ja ufnie się w niego wtuliłam. To, co zrobiliśmy było szalone... Emocje i alkohol wzięły nad nami górę. Ale nie żałowałam tego. Mam nadzieję, że Andi również nie, chociaż de facto zdradził ze mną swoją dziewczynę. Odrzuciłam te myśli mocniej go obejmując. Odwzajemnił. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy w ciszy, która była przerywana naszymi oddechami. Zasnęliśmy w czułym uścisku.


***

Witam!

Nie odpowiadam na powyższą treść haha :D Rozdział pisany pod wpływem emocji, po pierwszym konkursie, także proszę o zrozumienie :D
Akcja zaczyna nabierać tempa ^^

Dodaję dziś, bo właśnie dzisiejszego dnia świętuję dziesięciolecie swojej pisarskiej kariery! :D Dobry Boże, kiedy to zleciało? 

Pozdrawiam ;* 

sobota, 3 marca 2018

Rozdział 4

Czy ja cię dobrze zrozumiałam, Andi? – Usłyszałem głos Edith, gdy przekroczyłem próg jej mieszkania po zakończonej chwilę temu rozmowie telefonicznej. – Zamiast mnie zabierasz do Korei swoją przyjaciółkę?
Edith, to nie jest tak jak myślisz... Po prostu nie chciałem lecieć tam sam. – Zacząłem się tłumaczyć, choć wiedziałem, że to i tak nic nie da.
Przecież będziesz mieć przy sobie Andreasa, po co ci Alex? – Warknęła. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak to będzie wyglądać!
Jak będzie wyglądać co? Daj spokój, kochanie! Ty jesteś moją dziewczyną, a Alex jedynie przyjaciółką, przecież wiesz o tym! Wiem, że Wanki też leci, ale chciałem mieć przy sobie w tym czasie bliską mi osobę... Nie ukrywam tego, że Alex odgrywa w moim życiu ważną rolę i ty dobrze o tym wiesz. Sama zapewniałaś mnie, że nie masz z tym problemu, więc chyba nagle nie stałaś się zazdrosna?
Nie... Może trochę – Powiedziała. – Po prostu żałuję, że to wszystko się tak potoczyło. Wszystko było załatwione, miałam być tam z tobą, aby na żywo dopingować swojemu ukochanemu, a zamiast tego muszę gnić w pracy, podczas gdy ciebie będzie wspierać twoja przyjaciółka... – Wyrzuciła z siebie.
Edith... Ja też bym wolał, żebyś to ty była na jej miejscu. – Oznajmiłem, chociaż nie do końca zgodnie z prawdą, ale co miałem zrobić w takiej sytuacji? – Ale takie jest życie, co mamy poradzić... Chodź tu do mnie. – Przyciągnąłem ją do siebie i mocno pocałowałem w usta. Momentalnie odwzajemniła pieszczotę czule gładząc mnie po włosach. – Będziemy w stałym kontakcie, przecież wiesz... – Szeptałem jej do ucha między pocałunkami. Nawet nie zorientowałem się, kiedy znaleźliśmy się w łóżku, gdzie skutecznie przekonałem ją, że obecność Alex na Igrzyskach niczego między nami nie zmieni...

 W nocy przed wylotem na Olimpiadę nie mogłem zasnąć. Kręciłem się z boku na bok rozmyślając o swoim życiu. I to nie zawodowym, tylko prywatnym. Owszem miałem dziewczynę, ale nie potrafiłem racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania względem Alex. Była tylko moją przyjaciółką, czy kimś więcej? Kiedyś wydawało mi się, że możemy być parą... Flirtowaliśmy, rozbudzałem w niej nadzieję na coś więcej swoimi gestami i czułymi słówkami. Działałem z premedytacją, byłam tego świadom... Gdy wyznała mi, co do mnie czuje przestraszyłem się. Byłem gówniarzem i chciałem się wyszaleć, a nie bawić się w poważne związki. Zgadza się, Alex nigdy nie była mi obojętna, ale nie byłem gotów... Czy teraz do tego dojrzałem? Alex była szalona, pełna optymizmu, wrażliwa, czuła, kochająca... Edith była inna. Nie wiem, co spowodowało, że się z nią związałem, bo to chyba nie była miłość. Po prostu chciałem kogoś mieć, a nie chciałem znów zachować się jak chuj w stosunku do mojej przyjaciółki. Mieliśmy za sobą szczerą rozmowę, w której wyznała, że już jej przeszło i w której ustaliliśmy, że relacja, która nas łączy jest jedynie przyjacielska. Ale, czy na pewno? Sam już nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Wanki mi nie pomagał, bo twierdził, że się w niej zakochałem, ale to nie była prawda. Chyba. Wtuliłem głowę w poduszkę próbując zasnąć i uśpić szalejące myśli, ale nie udało mi się to. Westchnąłem przeciągle i postanowiłem zadzwonić do Alex. Może jeszcze nie śpi. Potrzebowałem usłyszeć jej głos. Nie wiem po co, ale w tej chwili potrzebowałem tego, jak niczego innego...

 – Ty tleniony blondynku! – Wrzasnął Wank, kiedy w samolocie zwierzyłem mu się ze swoich myśli. W duchu dziękowałem, że Alex nie siedzi blisko nas, bo na pewno chciałaby się dowiedzieć, o co chodzi. Zamiast tego kompletnie nie zwracała na mnie... nas uwagi będąc zajęta Markusem, z którym dzieliła miejsce. Nie wiem, czemu ale na sam ten widok zaciskałem pięści i mocno napinałem szczękę. Coś tu chyba nie gra... – Andi, naprawdę cię nie rozumiem... – Mój przyjaciel kontynuował swoją umoralniającą mowę. – Masz Edith... Kiedy mówi ci, że nie da rady polecieć z tobą na Igrzyska, w trakcie pocałunku myślisz o Alex... Później wpadasz do niej, błagasz ją na kolanach, żeby ci towarzyszyła, przytulasz, obejmujesz, całujesz w policzek, a teraz krew cię zalewa, jak patrzysz na nią i Markusa... No serio, tak zachowuje się przyjaciel? TYLKO i wyłącznie PRZYJACIEL? – Zapytał z wyraźną satysfakcją. – Już ja swoje wiem!
Gówno wiesz! – Odpyskowałem mu. – Mam dziewczynę, tylko to się liczy. – Powiedziałem patrząc na Alex zaśmiewającą się z dowcipu Markusa.
Oczywiście – Parsknął Wanki podążając za moim spojrzeniem. W tym samym momencie poczułem, jak z całej siły walnął mnie w głowę.
Za co?! – Oburzyłem się.
Za to, że jesteś takim idiotą! – Oznajmił i odwrócił się ode mnie śmiertelnie obrażony. Świetnie! Przynajmniej będę miał spokój do końca podróży...

 Dotarliśmy! Cali i zdrowi, na szczęście. Nie marzyłem o niczym innym tylko o rzuceniu się na łóżko i zaśnięciu. Próbowałem w samolocie, ale Wanki niemiłosiernie chrapał. Miałem nadzieję, że teraz nic mi nie przeszkodzi w spokojnym śnie. Dzieliłem pokój z Markusem, co w tej chwili było mi nie na rękę z powodu jego zażyłości z Alex podczas podróży. Boże, Wellinger, co z tobą? Gdy przekroczyłem próg pokoju wyjąłem z walizki najpotrzebniejsze rzeczy i udałem się do łazienki. Gorący prysznic zawsze działał cuda! Próbowałem nie myśleć o niczym, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Cały czas w głowie siedziała mi Alex i nie wiedziałem, co mam z tym robić. Po skończonej czynności wyszedłem z łazienki i spostrzegłem leżącego na łóżku Markusa.
Łazienka wolna. – Powiedziałem.
Dzięki, już lecę, bo bardzo tego potrzebuję. – Oznajmił. Wstał, popatrzył na mnie i zatrzymał się w pół kroku. – Słuchaj, Andi... – Zaczął niepewnie.
No co tam?
Wiem, że jesteś przyjacielem Alex. Mógłbyś mi powiedzieć, czy kogoś ma? – Zadał mi pytanie, a ja myślałem, że się przesłyszałem. Zagotowało się we mnie ze złości!
Dlaczego o to pytasz? – Starałem się trzymać nerwy na wodzy, ale z każdą chwilą było mi coraz ciężej.
No wiesz... Fajna z niej dziewczyna i w ogóle. – Zakłopotany podrapał się po głowie. – Pomyślałem, że miło byłoby się czasami spotkać, czy coś...
– Czy coś... – Powtórzyłem i spojrzałem na niego. – Nie, Alex nie ma nikogo. – Powiedziałem twardo. Alex to moja przyjaciółka. Edith to moja dziewczyna. Markus podziękował mi skinieniem głowy i zniknął w łazience, a ja opadłem na łóżko walcząc z ogarniającą mnie irytacją. Do cholery jasnej! A już się cieszyłem na spokojną noc... Ale jak widać nic z tego... Moje myśli cały czas zaprzątała Alex. Z Markusem. Razem. Przecież ma prawo do szczęścia. Jestem jej przyjacielem i jej szczęście jest dla mnie najważniejsze. Tak mi się przynajmniej wydaje... 


***

Witam ;* 

Oddaję w Wasze ręce rozdział czwarty :) Muszę wymyślić, co się będzie działo w kolejnym, bo na następne akcja już rozplanowana ^^ Zdradzę, że będzie... Fajnie :D

Pozdrawiam ;*