sobota, 26 maja 2018

Rozdział 19

Gdzie ty mnie ciągniesz, Andi? – Spytałam coraz bardziej poirytowana zaistniałą sytuacją. – I dlaczego do cholery założyłeś mi opaskę na oczy?
Alex... Trochę cierpliwości! Dziś są twoje urodziny, więc przygotowałem dla ciebie wspaniały prezent! – Usłyszałam w odpowiedzi. – Gwarantuję ci, że tych urodzin nie zapomnisz do końca życia!
Mam się bać? Jaki szalony pomysł wpadł ci do tej blond główki tym razem? Jesteś w zmowie z Wankiem?
Alex, uspokój się! Bo nici z niespodzianki! – Powiedział, a ja westchnęłam zrezygnowana. Niech mu będzie, ale jeśli zrobię sobie krzywdę przez to, że nic nie widzę to gorzko tego pożałuje! Nie miałam pojęcia, gdzie mnie prowadzi. Miał cały dzień, żeby wręczyć mi prezent oraz złożyć życzenia, ale oczywiście zdecydował inaczej. Bez tego nie byłby Andim! W pewnym momencie mocniej ścisnął moją dłoń i zaczął prowadzić mnie ku górze. Byłam trochę oniemiała całą sytuacją, ale stwierdziłam, że jeszcze trochę wytrzymam w tej niepewności. Czułam, że Wellinger uśmiecha się w tej chwili, jak ostatni dureń, więc jedynie przewróciłam oczami, czego na szczęście nie mógł zobaczyć. – Jesteśmy na miejscu! – Krzyknął radośnie, po czym zdjął mi opaskę z oczu. Nareszcie! Mrugnęłam kilkakrotnie powiekami, aby przyzwyczaić wzrok. Sekundę później mrugałam nimi jeszcze bardziej nie mogąc uwierzyć w to, co widzę.
Andi...? – Spytałam lekko schrypniętym głosem. – Andi...?
Nie mogłem wymyślić lepszego miejsca... – Z zakłopotaniem podrapał się po głowie rozwalając swoją fryzurę jeszcze bardziej. – Ale od bardzo dawna wiem, że ten dzień miał być trochę szalony... – Tłumaczył się, a ja patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. To miejsce? Ten dzień? Poczułam łzę spływającą po moim policzku. Andi podszedł do mnie i otarł ją swoim kciukiem, po czym oparł swoje czoło o moje. Staliśmy w takiej pozycji przez kilka chwil, patrząc głęboko w swoje oczy. Naprawdę nie wierzyłam w to, co się dzieje... W to, co miało się stać... Staliśmy na szczycie Große Zirmbergschanze w naszym ukochanym Ruhpolding. Na schodach prowadzących w górę i na belkę paliły się świeczki. Wszędzie, gdzie tylko się dało były porozrzucane płatki przeróżnych kwiatów. A na środku belki leżało małe, czerwone pudełeczko, które w mgnieniu oka znalazło się w dłoni Andiego. Wstrzymałam oddech.
Andi... – Wyszeptałam, gdy klęknął przede mną. – Och, mój Boże...
Alex... – Zaczął patrząc na mnie z miłością. – Znamy się od ponad trzech lat, sama doskonale wiesz, jak między nami było. Spędzaliśmy ze sobą czas, flirtowaliśmy się ze sobą, zachowywałem się w stosunku do ciebie, jak ostatni chuj, rozbudziłem w tobie uczucie, a później wycofałem się z tego... Pominę sprawę Edith, ale te Igrzyska dały mi do myślenia. Zrozumiałem wtedy jedną bardzo ważną rzecz. Mianowicie to, że cię kocham i że chcę spędzić z tobą resztę życia. Wiem, że oficjalnie w związku jesteśmy dość krótko, ale... Wiem, że to przy tobie chcę się budzić każdego ranka i zasypiać każdej nocy. Chcę dzielić z tobą wszystkie troski, smutki, zmartwienia, chcę spełniać z tobą marzenia. Chcę ocierać twoje łzy, chcę widzieć twój uśmiech. Chcę słyszeć twój śmiech. Chcę patrzeć w twoje oczy, które są najpiękniejsze na świecie... – Mówił ledwo, co ukrywając wzruszenie. Po mojej twarzy spływały łzy, ale pozwalałam im na to. – Chcę być powodem twojej radości. Chcę u twojego boku robić same szalone rzeczy. Chcę być przy tobie w każdej sekundzie życia. Kiedy na ciebie patrzę widzę kobietę, z którą chcę stanąć przy ołtarzu i ślubować jej miłość aż do śmierci. Kiedy patrzę w twoje oczy widzę naszą wspólną przyszłość. Kiedy na ciebie patrzę widzę kobietę, która stanie się mamą naszych dzieci... – Głos mu się załamał, a z oczu popłynęły łzy. Ja natomiast przyłożyłam dłonie do ust, by stłumić szloch. – Alex... Wiem, że pytanie, które teraz ci zadam będzie szalone, ale... Zaczęliśmy od szalonych rzeczy, więc... Alexandro Schmitt, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – Zadał najważniejsze pytanie w całym swoim życiu, a ja machinalnie pokiwałam głową. Zaśmiał się, chwycił moją dłoń w swoją...
Tak, Andi, tak! – Wykrzyknęłam, gdy ocknęłam się z transu. – Tak, Andreasie Wellingerze, zostanę twoją żoną! – Szepnęłam, a po chwili na moim palcu pojawił się pierścionek zaręczynowy. – Tak bardzo cię kocham! – Rzuciłam mu się w ramiona, a on zaczął się ze mną okręcać wokół własnej osi.
Ja ciebie też bardzo kocham – Wyszeptał w moje włosy. Zaśmiałam się w głos, a Andi po chwili złączył nasze usta w pocałunku. Ja i on. Razem już na zawsze...

 – Andiiiiiiii – Jęczał mi nad uchem Wanki. – Andi, co ja mam zrobić?!
Alex, weź go ode mnie! – Pisanęłam rozpaczliwie rzucając przerażone spojrzenie mojej narzeczonej.
Wellinger, przestań się z niego nabijać! – Zbeształa mnie. – Zapomniał wół, jak cielęciem był – Prychnęła pod nosem.
Dobrze gada, polać jej! – Wanki przybił sobie z nią piątkę, a na mnie spojrzał oburzony. – Tak się odwdzięczasz za udzieloną pomoc!
Oj, już nie przesadzaj... – Westchnąłem. – Szukasz oryginalnego pomysłu na randkę z Danielą... Nie wiem!
Jeśli jeszcze kiedykolwiek będziesz potrzebował mojej pomocy to też ci powiem, że nie wiem!
Uspokójcie się! – Fuknęła Alex. – Wanki nad czym myślałeś do tej pory?
Nad wszystkim, ale nic mi nie pasuje – Jęknął załamany, a ja parsknąłem śmiechem. – Wellinger!!!
Wanki, Daniela jest pozytywną i wydaje się być szaloną osóbką... W sumie to jest szalona, skoro nie uciekła od ciebie, gdy mówiłeś jej o wspólnych planach na przyszłość... – Zaczęła Alex, a ja przyznałem jej rację. – Hm... Może skok na bungee? To całkiem oryginalne – Podsunęła mu pomysł, a Wankowi od razu zaświeciły się oczy. – Tylko hm... Będziesz musiał na siebie uważać – Dodała.
Zawsze na siebie uważam! – Pisnął mój przyjaciel i przytulił ją mocno do siebie. – Teraz będę uważał na nią! – Wypiął dumnie pierś. Chwilę później znikł nam z pola widzenia.
Hm... Będę się o niego modlił – Mruknąłem, a Alex zaśmiała się w głos.
– A ja o Danielę, żeby całkiem przy nim nie zwariowała...

 Z szerokim uśmiechem na ustach szykowałam się do pierwszej randki z Andreasem. Musiałam przyznać sama przed sobą, że wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Może nie wtedy, gdy przypadkiem zaczął mnie topić, ale później kiedy o mnie zabiegał. Było to wyjątkowe przyjemne oraz miłe. Zafascynował mnie sobą. Spojrzałam na zegarek nie mogąc się doczekać, kiedy go zobaczę. Gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi czym prędzej je otworzyłam. Wanki przywitał się ze mną buziakiem w policzek i wręczył mi bukiet kwiatów. Podziękowałam oraz wstawiłam je do wazonu. Chwilę później ruszyłam z nim w nieznane. Nie miałam pojęcia, gdzie mnie zabiera, ale podobał mi się ten dreszczyk emocji. Jechaliśmy samochodem rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. Dowiadywaliśmy się o sobie nowych rzeczy i podobało mi się to. Andreas był uroczy. I stuknięty, ale w pozytywnym sensie. I chyba zaczynałam mieć do niego dziwną słabość. Niecałą godzinę później byliśmy na miejscu. Wanki otworzył mi drzwi i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Parsknęłam śmiechem, ale po chwili spojrzałam na niego przerażona.
Andreas? Skok na bungee? – Spytałam ciężko przełykając ślinę. – Mam lęk wysokości!
Spokojnie Daniela! Ze mną nic ci nie grozi! – Powiedział, a ja próbowałam się opanować. Po kilku sekundach oddychałam spokojniej. – Lepiej ci?
Pokiwałam głową. Podeszli do nas instruktorzy i zaczęli działać. Nie miałam pojęcia, co się wokół mnie dzieje. Wiedziałam tylko, że zostaliśmy przypięci bezpiecznymi liniami. I że lot miał być na 100 metrów. Dosłownie, żyć nie umierać! Gdy nadeszła oczekiwana chwila oboje zdecydowanie kiwnęliśmy głowami. A potem stało się... Lecieliśmy w dół wrzeszcząc wniebogłosy. Nie wiem, czego wcześniej się obawiałam. Było fantastycznie! Kiedy zbliżaliśmy się do lądowania poczułam, że coś jest nie tak. Ale nie z moją liną, tylko z liną Wankiego. On także zorientował się, że coś tu nie gra. Po chwili pisnął i spadł na ziemię, a ja wylądowałam z gracją obok.
Wanki? Wszystko w porządku? – Zapytałam powstrzymując wybuch śmiechu.
Oczywiście! – Krzyknął. – Było warto! – Na przemian śmiał się, jak wariat, albo ryczał głośno. – Podobała ci się pierwsza część naszej pierwszej randki? – Spytał opierając się na łokciach.
Podobała – Oznajmiłam zgodnie z prawdą. Nachyliłam się nad nim i pocałowałam lekko w usta. Wanki był zdezorientowany. Ale tylko przez chwilę. Później oddał pocałunek z zaangażowaniem, co przyjęłam z zadowoleniem.
Daniela? – Spytał, gdy nasz pocałunek dobiegł końca.
Wanki?
Chcesz mnie? – Spojrzał na mnie przenikliwie, a ja twierdząco pokiwałam głową.
Chcę – Przytaknęłam.
Wanki szczelnie zamknął mnie w swoich ramionach. Czy go chcę, też mi pytanie! Zakochałam się!


***

Witam! 

Ten rozdział podoba mi się znacznie bardziej niż poprzedni :) Mam nadzieję, że i Wam przypadnie do gustu. Oświadczyny Andiego, zakochany Wanki... Zbliżamy się do końca! 


Wanki i Daniela <3 

Pozdrawiam ;* 

sobota, 19 maja 2018

Rozdział 18

 – Andi, którą koszulę mam założyć na dzisiejszą imprezę? – Spytał Wanki, a ja spojrzałem na niego kompletnie zdziwiony. Od kiedy zawracał sobie głowę takimi rzeczami? – No, co? – Dorzucił, gdy zobaczył moją zdezorientowaną minę.
Dla kogo się tak stroisz?
Dla Przyszłej Pani Wank! – Odpowiedział uśmiechając się szeroko. – Mam nadzieję, że ją spotkam... – Rozmarzył się na samo wspomnienie, a ja parsknąłem śmiechem.
Myślisz, że Przyszła Pani Wank będzie zachwycona z ponownego spotkania mężczyzny, który chciał ją utopić? – Zapytałem z ironią, a przyjaciel posłał mi nienawistne spojrzenie.
Daj mi spokój! – Fuknął. – Ty już poznałeś Przyszłą Panią Wellinger, więc teraz moja kolej! Więc, którą mam ubrać?
Czarną – Rzuciłem zbierając się do wyjścia z jego pokoju. – Alex! Wanki nam zwariował!!!

 Szalałam na parkiecie z mężczyzną moich marzeń. Mogliśmy cieszyć się swoją obecnością oraz bliskością bez przeszkód. Gdy z głośników popłynęła dobrze nam znana melodia ufnie wtuliłam się w jego silne ramiona i pozwoliłam się prowadzić. Wyczułam, jak uśmiecha się szeroko przyciągając mnie bliżej siebie. Wdychałam jego zapach rozkoszując się nim. Był mój. Tak naprawdę. Po tylu latach. Wiele musiało się między nami wydarzyć, abyśmy mogli być w miejscu, w którym jesteśmy teraz. Ale zdecydowanie było warto. Ponoć prawdziwa miłość przetrwa wszystko i tak było w naszym przypadku. Wiedziałam, że Andi do końca moich dni pozostanie jedynym mężczyzną, którego pokochało moje serce. I miałam nadzieję być z nim do końca życia. Kochaliśmy się i to w tym wszystkim było najpiękniejsze oraz najwspanialsze.
Cóż, znalazłem kobietę, silniejszą niż ktokolwiek, kogo znam... Ona dzieli ze mną marzenia, mam nadzieję, że pewnego dnia będę dzielić z nią dom... Znalazłem ukochaną, która zaopiekuje się nie tylko moimi sekretami, ale też naszą miłością i naszymi dziećmi... – Andi w pewnym momencie zaśpiewał mi do ucha ukochany wers mojej ukochanej piosenki. W moich oczach od razu pojawiły się łzy wzruszenia. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej słuchając bicia jego serca... Kochałam go najbardziej na świecie. Kochałam go bardziej, niż ktokolwiek kogokolwiek kiedykolwiek kochał...

 Z rozbawieniem obserwowałem Wankiego, który w tłumie ludzi przebywających na imprezie próbował zobaczyć Przyszłą Panią Wank. Naprawdę nie wiem, co w niego wstąpiło, ale zachowywał się tak, jak nie on.
Wellinger, przestań się ze mnie nabijać! Ja się w niej zakochałem!
Jakim cudem? Widziałeś ją raz w życiu i to przez moment!
Dla prawdziwej miłości takie szczegóły nie są istotne! – Wybuchnął, a ja rzuciłem Alex porozumiewawcze spojrzenie. Jednak w pewnym momencie wzrok mojej ukochanej powędrował w kierunku baru, do którego zmierzała...
PRZYSZŁA PANI WANK!!! – Wrzasnął mój przyjaciel i czym prędzej pognał w jej kierunku.
Alex? Oby tylko Przyszła Pani Wank mówiła po niemiecku, albo angielsku...

 Gdy tylko znalazłem się obok kobiety, która skradła moje serce na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Obserwowałem jej ruchy, iskry w oczach, uśmiech zdobiący piękną twarz. Była idealna! Tańczyła sama, bo jej towarzyszka gdzieś się ulotniła, dlatego niewiele myśląc podszedłem do niej i złapałem za rękę. Odwróciła się w moją stronę, a ja oniemiałem z zachwytu. Bez wątpienia musiała zostać moją żoną. I mamą moich dzieci. Moja wymarzona... Zmarszczyła śmiesznie nos lustrując moją sylwetkę wzrokiem. Chyba sobie mnie przypomniała...
Czy ty przypadkiem nie jesteś facetem, który chciał mnie dziś utopić? – Spytała w moim ojczystym języku, a mną wstrząsnął dreszcz.
Jesteś Niemką?! – Krzyknąłem podekscytowany. Po tej akcji krzyknąłem w jej stronę przeprosiny, ale zignorowała mnie, więc nie miałem pojęcia skąd pochodzi...
Tak – Odparła. – A ty nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, choć teraz chyba już nie musisz... – Prychnęła.
Tak, to ja – Przyznałem się. – Ale proszę daj mi jeszcze jedną szansę...
Dlaczego miałabym to zrobić?
Bo w przyszłości zostaniesz moją żoną – Wypaliłem bez głębszego zastanowienia, czekając na jej reakcję. Obawiałem się najgorszego, ale ona zaśmiała się w głos perlistym śmiechem.
Daniela – Przedstawiła się.
Andreas – Odpowiedziałem jej tym samym. – Dasz się zaprosić do tańca, Danielo?
W odpowiedzi posłała w moją stronę piękny uśmiech i pociągnęła mnie za sobą w głąb parkietu. Daniela. Moja Przyszła Pani Wank. Daniela Wank.

 Nasze wymarzone wakacje niestety dobiegły końca. To były wspaniałe dni pełne śmiechu, radości oraz miłości. Wanki nie posiadał się ze szczęścia odkąd poznał Danielę. Mimo naszych wcześniejszych obaw nawiązał z nią pozytywny kontakt. Ona sama była sympatyczną oraz radosną kobietą, z którą bardzo miło spędzałam czas. Wanki już milion razy mówił jej o swoich planach na przyszłość, oczywiście z nią w roli głównej, ale o dziwo nie była tym przestraszona, tylko przyjmowała wszystko z uśmiechem. Być może ten wariat urzekł ją w pewny sposób. Nie miałabym nic przeciwko ich związkowi, bo gdy patrzyłam na nich razem wydawali się być stworzeni dla siebie. A Wanki zasługiwał na kobietę taką, jak ona. Bez wątpienia!
Wtuliłam się w ramiona mojego ukochanego zastanawiając się, co przyniesie przyszłość. Tylko jednego byłam pewna. Miłości mojej i Andiego. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, jaki szalony pomysł rodził się w główce Wellingera...


***

Witam! 

Wymęczony ten rozdział i szczerze ani trochę mi się nie podoba, ale ocenę pozostawiam Wam :D 

Jak widzicie Wanki przepadł, jak kamień w wodę ^^ I jak myślicie, na jaki pomysł wpadł Wellinger? :D 

Pozdrawiam ;* 

*Ed Sheeran - Perfect

sobota, 5 maja 2018

Rozdział 17

Prosto z lotniska udałem się do swojego domu, by w biegu zostawić tam zbędne bagaże i natychmiast popędziłem do Alex. Miałem nadzieję, że będzie w domu, i że zechce się ze mną widzieć. Leciałem, jak na skrzydłach, wiedziałem bowiem, że mam jej do przekazania radosną nowinę. Nowinę, która odmieni nasze życia, I dzięki której będziemy mogli być razem. Kocham ją, ona kocha mnie. W tej kwestii nic się nie zmieniło, byłem tego pewien. Pchnąłem furtkę, w biegu pokonałem odległość dzielącą mnie od drzwi domu mojej ukochanej, i gdy byłem już gotów nacisnąłem dzwonek. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi, dlatego musiałem się uspokoić. Usłyszałem kroki, więc uzbroiłem się w cierpliwość. Drzwi otworzyła mi mama Alex.
Dzień dobry! – Przywitałem się. – Zastałem może Alex?
Dzień dobry, Andreas – Odpowiedziała rodzicielka miłości mojego życia. – Alex wyszła na spacer, powinna niedługo wrócić. – Przekazała przypatrując mi się uważnie.
Cóż... W takim razie dziękuję za informacje! – Powiedziałem nerwowo przestępując z nogi na nogę.
Andi, chcesz na nią zaczekać? Jeśli tak, to nie krępuj się. Wiem co nieco o tym, co zaszło, ale zawsze jesteś tutaj mile widziany... – Odezwała się po chwili milczenia. – Poza tym Diana się za tobą stęskniła – Zaśmiała się, a ja jej zawtórowałem. Diana, młodsza siostra Alex, która uwielbiała mnie bezgranicznie. Cóż, widocznie to rodzinne.
Dziękuję, w takim razie z chęcią skorzystam z zaproszenia. Mam Alex do przekazania pewną wiadomość, więc ta rozmowa nie może czekać – Wyjaśniłem przechodząc przez próg. Mama dziewczyny w zrozumieniu pokiwała głową i zamknęła za mną drzwi. Gdy wszedłem do salonu natychmiast w moich ramionach pojawiła się Diana. Uściskałem ją serdecznie i w oczekiwaniu na Alex zacząłem się z nią bawić.

 Kiedy weszłam do domu usłyszałam radosny śmiech mojej młodszej siostry. Zastanawiałam się, co jest tego powodem, bo od dawna nie śmiała się tak głośno. Odpowiedź nadeszła szybciej niż się spodziewałam, bo usłyszałam głos, który rozpoznałabym na końcu świata. Andi... Chciałam się odwrócić i uciec z domu, jak parszywy tchórz, ale uniemożliwiła mi to mama, która pojawiła się w przedpokoju. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ona szeptem przekazała mi, że Andreas chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego. Zrozumiałam i z ciężko bijącym sercem weszłam do salonu. Gdy zobaczyłam Andreasa bawiącego się z młodą na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, jednak szybko zgasł, gdy uświadomiłam sobie, że niedługo sam będzie się tak bawił ze swoim dzieckiem. Odchrząknęłam, chcąc dać mu znać o swojej obecności. Kiedy się odwrócił i spojrzał na mnie, uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawiły się urocze iskry. Nic z tego nie rozumiałam!
Cześć Andi... – Zaczęłam niepewnie. – Mimochodem słyszałam od mamy, że chcesz mi coś powiedzieć.
Cześć Alex – Odparł wesoło wstając z dywanu. – Młoda damo – Zwrócił się do Diany. – Wybaczysz mi, jeśli teraz cię zostawię i porwę twoją siostrę? Młoda długo kalkulowała coś w swojej główce, ale w końcu się zgodziła. – Skoro mam jej pozwolenie to cię porywam!
Andi, o co chodzi? – Spytałam zdezorientowana, ale nie odpowiedział mi, tylko szybko wyprowadził mnie z domu, uprzednio wołając do mojej mamy, że mnie porywa. Odpowiedziała mu uśmiechem, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Wellinger, do jasnej cholery, możesz mi wyjaśnić, co ty wyprawiasz? Zjawiasz się tutaj po prawie miesiącu niewidzenia się, porywasz mnie bez słowa wyjaśnienia i uśmiechasz się, jak ostatni dureń... Więc?
Oczywiście nie odpowiedział mi, tylko w milczeniu udaliśmy się do jego domu. Zdążył mnie tylko poinformować, że jesteśmy sami, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. Zaprowadził mnie do swojego pokoju, zamknął za nami drzwi, i jak gdyby nigdy nic przyciągnął mnie do siebie zaczynając całować. CO TU SIĘ DZIEJE?!
Alex... – Zaczął odrywając się ode mnie na moment. – Tak za tym tęskniłem, tak za tobą tęskniłem! – Krzyknął radośnie.
Andreasie Wellingerze, albo mi zaraz powiesz, co tu jest grane, albo stąd wyjdę i nie zobaczysz mnie już nigdy więcej. Wybieraj – Rzuciłam.
Nie będzie żadnego dziecka, nie zostanę ojcem!
Słucham? – Byłam pewna, że źle usłyszałam. – Dlaczego do cholery jesteś taki radosny, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Edith poroniła?
Nie! Edith nigdy nie była w ciąży, udawała, żeby mnie przy sobie zatrzymać, bo już od dawna podejrzewała, że jej nie kocham... Że kocham ciebie – Wyjaśnił, a ja potrzebowałam dłuższej chwili, żeby przyswoić sobie tę informację. – Alex?
Nie mogę w to uwierzyć...
Ja też nie mogłem, ale najważniejsze jest to, że teraz możemy być razem bez przeszkód. Oczywiście, jeśli nadal mnie chcesz – Zaznaczył, a ja z piskiem rzuciłam się w jego ramiona. Zaśmiał się głośno okręcając mnie wokół własnej osi. Usiedliśmy na łóżku, gdzie w spokoju wytłumaczył mi wszystko. Począwszy od akcji Wankiego, a skończywszy na tym, jak wystawił Edith za drzwi. To wszystko wydawało mi się takie nierealne. Miesiąc temu myślałam, że moje życie się skończyło. Teraz siedziałam przytulona do mężczyzny moich marzeń słuchając o jego miłości do mnie. Teraz mogło być już tylko lepiej... W pewnym momencie Andi nachylił się nade mną i zaczął namiętnie całować. Momentalnie odwzajemniłam tę pieszczotę, z wielkim zaangażowaniem. Tak mi brakowało jego bliskości, czułości, pocałunków, dotyków, że nie byłam w stanie się nim nasycić. Nasze pocałunki były kuszące, miękkie, pożądliwe. W mgnieniu oka pozbyliśmy się górnej części naszej garderoby. Andi westchnął przeciągle, gdy dłońmi zaczęłam badać mięśnie na jego klatce piersiowej. Brakowało mi jego ciała i jego reakcji na mój dotyk. Wstrzymałam na chwilę oddech, gdy zaczął mi się odwdzięczać za dostarczoną chwilę wcześniej przyjemność. Sprawnie odpiął mój stanik zaczynając wędrować ustami po moich piersiach. Stłumiłam jęk w jego ustach odchylając się do tyłu. Położył mnie na łóżku i zawisł nade mną uśmiechając się szeroko. Szybko kiwnęłam głową dając mu pozwolenie na dalsze działanie. Nie trzeba było mu tego powtarzać dwa razy. Odpiął guzik moich dżinsów, poradził sobie z rozporkiem i zdecydowanym ruchem ściągnął je wraz z bokserkami. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a chwilę później poczułam się tak, jakbym była w raju. Prawie zapomniałam, jakie jego palce wyczyniają cuda, ale na szczęście skutecznie mi o tym przypomniał. Westchnęłam, po czym zdecydowałam, że jemu też należy się nagroda, za to wszystko, co musieliśmy przejść, żeby znów zasmakować swojej bliskości. Andreas przyjął to z błogim westchnieniem. Kilka chwil później znów leżałam pod nim, a on zręcznie rozchylił moje uda kolanem. Pocałował mnie mocno i wszedł we mnie płynnie. Uśmiechnęłam się, czując jak nasze ciała do siebie pasują. Andi poruszał się we mnie coraz mocniej i gwałtowniej, jakby chciał nadrobić cały miesiąc w tę jedną noc. Byliśmy spoceni, ale nie przerywaliśmy. Oboje chcieliśmy czuć siebie, jak najdłużej. Nasze jęki i oddechy mieszały się ze sobą, dłonie i usta błądziły po spragnionych ciałach. Wellinger nie przerywał kontaktu wzrokowego, chciał widzieć moje reakcje, jak zamykam oczy, pod wpływem rozkoszy, jak wyginam ciało, by być jeszcze bliżej niego. Doszliśmy w tym samym momencie, a po chwili opadł obok mnie dysząc zmysłowo.
Andi... – Zaczęłam. – Kocham cię – Powiedziałam wtulając się w niego.
Kocham cię, Alex – Szepnął całując mnie w skroń. Odnaleźliśmy siebie na nowo. Nasze serca biły teraz w znajomym, tylko nam znanym rytmie.

 Kilka kolejnych dni upłynęło w zawrotnym tempie. Po zawarciu oficjalnego związku z Andim dowiedziałam się, że lecę z nim i Wankim na wcześniejsze wakacje. Żyć nie umierać! Oczywiście nie miałam pojęcia, jak później poradzę sobie z zaległościami na uczelni, ale dzięki Andiemu i temu, że zdobył trzy medale na Olimpiadzie udało się to załatwić. Czasami trzeba wykorzystywać pewne atuty. Dni przed wylotem przeleciały bardzo szybko. Nim się spostrzegłam już czwarty dzień byliśmy na miejscu. Republika Zielonego Przylądka. Zakochałam się w tym miejscu, w Oceanie, w widokach, które zewsząd nas otaczały. Na wyspie, na której się zatrzymaliśmy, czyli na Sal było wiele wspaniałych atrakcji turystycznych. Plaża Ponte Preta była najlepszym miejscem do praktykowania sportów wodnych, co bardzo ucieszyło młodszego i starszego Andreasa. Z kolei mnie najbardziej zafascynowało zwiedzanie podwodnych grot i zatopionych statków, na co moi towarzysze chcąc, czy nie chcąc musieli się zgodzić. Jedyną wspólną atrakcją było dla nas odwiedzenie dawnego krateru wulkanu Perda de Lume, a także jeziora Buracona. Te wakacje z pewnością na zawsze zapiszą się w mojej pamięci! Gdy odpoczywaliśmy z Andim opalając się Wanki spędzał ten czas w Oceanie zachowując się, jak dziecko. Gołym okiem było widać, że z przebywania w wodzie ma niesamowity ubaw.

 Próbowałem namówić Alex i Andiego do wspólnej zabawy w wodzie, ale mieli mnie gdzieś. Nie to nie! Widocznie, po miesiącu rozłąki, którą zafundowała im Edith muszą się sobą nacieszyć. Jakby nie zrobili tego od razu po powrocie Wellingera do kraju. Już ja swoje wiem! W pełni korzystałem z tych wakacji, cieszyłem się ze słońca, które grzało niemiłosiernie, z widoków zapierających dech w piersiach, z czasu spędzonego z przyjaciółmi. Bawiłem się w wodzie z nieznanymi mi ludźmi, co chwilę wybuchając gromkim śmiechem. Jednak w pewnym momencie przestało mi być wesoło, bo poczułem, że coś jest nie tak. Myślałem, że trzymam pod ręką w wodzie piłkę plażową, ale to zdecydowanie nie była piłka plażowa... Tylko głowa jakiejś dziewczyny! Gdy dotarło do mnie, że przypadkowo zacząłem topić niewinną kobietę przerażony od niej odskoczyłem zamiast natychmiast rzucić się na pomoc. Kiedy wynurzyła się spod wody zmierzyła mnie zabójczym spojrzeniem. Ale jakim spojrzeniem! Jej niebywałe niebieskie tęczówki ciskały gromy w moją stronę, ale nie przejąłem się tym. Była zjawiskowo piękna, posiadała świetną figurę i... Zakochałem się! W trakcie patrzenia sobie w oczy, wiedziałem, że patrzę na przyszłą Panią Wank! 


***

Witam! 

Z trudem wymęczyłam ten rozdział, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Alex i Andi pogodzeni, Wanki zakochany ^^ Jak myślicie, jak dalej potoczy się jego historia? :D

Przy okazji zapraszam na spojrzenie błękitu, gdzie dziś pojawił się prolog :)

Pozdrawiam ;* 

środa, 2 maja 2018

Rozdział 16

W końcu nadeszły długo oczekiwane przeze mnie zawody w słoweńskiej Planicy. Sezon 2017/2018 nieubłaganie zbliżał się do końca, ale nie napawało mnie to smutkiem. Wręcz przeciwnie, w tym roku oczekiwałem na koniec, jak na zbawienie. Ten sezon, poza końcówką oczywiście był dla mnie szalenie udany. Miejsca na podiach w pojedynczych konkursach, rywalizacja z najlepszymi, rywalizacja drużynowa, i co najważniejsze trzy olimpijskie medale, w tym jeden z najcenniejszego kruszcu. Chyba mogłem powiedzieć, że byłem spełniony. Przynajmniej zawodowo. Nie zakwalifikowałem się do piątkowego konkursu indywidualnego, jednak w ostatnim w tym sezonie konkursie drużynowym dałem z siebie wszystko. Loty poza dwusetny metr to zdecydowanie było to! Zakończyliśmy rywalizację na drugim miejscu, co bardzo mnie cieszyło. Jednak nie mogłem się już doczekać niedzielnego konkursu. Wtedy wszyscy pozwalali sobie na rozluźnienie, cała najlepsza trzydziestka Pucharu Świata. Wszystko było już wiadome, wiedziałem, że nie utrzymam dobrego, trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej. Na początku byłem zły, że tak to schrzaniłem, ale gdy emocje opadły pozwoliłem sobie na chwilę refleksji. Zdobyłem trzy medale na Olimpiadzie i to zdecydowanie było dla mnie najistotniejsze.
Mimo, że tego nie chciałem Edith przyjechała do Planicy, aby wspierać mnie swoją osobą. Nie podziałało. Jej obecność tylko mnie rozpraszała, cały czas myślałem o Alex i o naszej utraconej szansie na miłość. Wanki za każdym razem, gdy widział moją dziewczynę robił dwuznaczne miny, co rozbawiało każdego, tylko nie mnie. Zdawałem sobie sprawę, że Alex ogląda te zawody, więc na pewno widziała mnie w towarzystwie brunetki. Próbowałem do niej zadzwonić, wytłumaczyć się, ale nie odbierała moich telefonów. Czy miałem prawo się temu dziwić? Chyba nie. W końcu ona też musi ułożyć sobie życie. Niestety beze mnie, bo mnie czekało życie u boku kobiety, której nie kocham. I która jest mamą mojego dziecka. Ironia losu! Gdy zauważyłem, że zbliża się w moim kierunku przywołałem uśmiech na twarz pytając o jej samopoczucie. Odpowiedziała mi szerokim uśmiechem, po czym chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła na spacer, na który kompletnie nie miałem ochoty. Czy tak teraz będzie wyglądało moje życie?

 Po ostatnim, zdecydowanie poza dwusetny metr locie tego olimpijskiego sezonu odetchnąłem z ulgą. Było już po wszystkim! Razem z chłopakami zajęliśmy drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów, co przyjęliśmy z wielką radością. Trener Werner po raz kolejny odniósł wspaniały sukces. Teraz, gdy już wszystkie walizki były spakowane pozwoliłem sobie na chwilę oddechu. Mieliśmy jeszcze dość czasu do powrotu, dlatego chciałem wykorzystać go w ciszy i spokoju. Jednak nie było mi dane, bo najpierw do pokoju wpadła Edith, która natychmiast położyła się obok przytulając mnie, a po niej wleciał Wanki udając się prosto do łazienki i tłumacząc w biegu, że mój pokój był bliżej. Pokręciłem głową i zaśmiałem się głośno. Cały Wanki! Spojrzałem na moją dziewczynę, która oparła się o moje ramię wzdychając cicho. Nie była niczemu winna, nie zasługiwała na takie traktowanie, ale nie mogłem się zmusić do głębszych uczuć. Nie i tyle. W pewnym momencie chwyciła moją rękę i położyła nasze splecione dłonie na płaskim jeszcze brzuchu. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Tam żyje moje dziecko. Nasze dziecko... Dlaczego momentalnie pomyślałem o Alex i o takiej chwili w naszym wykonaniu? Boże, jak wtedy byłoby pięknie! Westchnęłam przeciągle rozmyślając o przyszłości, o tym, że będę tatą, że będę musiał dojrzeć do tej roli. Przymknąłem powieki chcąc bardziej wyobrazić sobie ten moment, ale uniemożliwił mi to przerażający wrzask Wankiego.

 Zadowolony myłem ręce spoglądając na siebie w lustrze. Uśmiechnąłem się szeroko do swojego odbicia puszczając oczko. Dlaczego wciąż byłem sam?! Dlaczego nie potrafiłem znaleźć normalnej kobiety, która kochałaby mnie za to, jaki jestem? Zawsze trafiałem na nieodpowiednie i miałem już tego dość. Miałem głęboką nadzieję, że w najbliższej przyszłości odnajdę panią Wank i spędzę z nią resztę swojego życia. Powoli zaczynała mi doskwierać samotność. Miałem już wychodzić z łazienki chcąc uratować Andiego przed Edith, kiedy moje spojrzenie padło na kosz na śmieci. Coś mi tu nie gra! Podszedłem bliżej i zdegustowany zmarszczyłem czoło. Dwa testy ciążowe? Niby kogo? W pierwszej chwili pomyślałem o Alex, ale natychmiast mentalnie walnąłem się w głowę. Próbowałem uspokoić szalejące myśli. Jestem w łazience, w pokoju Andiego. Andi jest z Edith, która niecały miesiąc temu powiedziała mu, że spodziewa się ich dziecka. Dlaczego więc teraz w koszu na śmieci leżą dwa testy ciążowe? I to z wyraźnie widoczną jedną kreską? Czyżby Edith to wszystko zmyśliła? Gdy dotarła do mnie ta prawda wrzasnęłam przeraźliwie wypadając z łazienki.
Wanki? – Spytał Andi patrząc na mnie zdziwiony. – Co ci się stało?
TY!!! – Krzyknąłem do Edith. – Ty wstrętna, podła kłamczucho! Jesteś w ciąży, tak?!
Wanki, co ty wyprawiasz? – Andi wstał z łóżka chcąc mnie uspokoić, ale odepchnąłem go.
Niech twoja dziewczyna ci to wyjaśni! Boże, jak można być tak podłą osobą?!
Co tu się dzieje do cholerny jasnej? – Wellinger tracił cierpliwość, a Edith rzucała mi przerażone spojrzenia, na które jedynie prychałem pod nosem.
Andi, ja... – Zaczęła, ale przerwałem jej nie mogąc tego słuchać.
Daj sobie spokój dziewczyno! Andi, Edith nie jest w żadnej cholernej ciąży. Okłamała cię. Jeśli byłoby inaczej to dlaczego w koszu na śmieci leżą negatywne testy ciążowe? – Zadałem retoryczne pytanie. Edith zalała się łzami, a zaszokowany Andi patrzył raz na nią, raz na mnie, niedowierzając.
To prawda? – Zapytał, ledwo nad sobą panując. – To prawda, że mnie okłamałaś udając ciążę?! – Wrzasnął, a ona pokiwała głową. – Boże, dlaczego to zrobiłaś?!
Bo chciałam cię przy sobie zatrzymać! – Odpowiedziała. – Czułam, że się ode mnie odsuwasz, czułam, że mnie nie chcesz, czułam, że kochasz inną... Że kochasz Alex! Próbowałam, naprawdę próbowałam zdusić w sobie zazdrość, ale nie udało mi się. Gdy spotkałam ją ostatnio grałam szczęśliwą sprzedając jej bajeczkę o naszym szczęściu, ale później... – Mówiła, a mnie wcięło. Nawet nie próbowała się bronić, tylko od razu przyznała się do parszywego kłamstwa. Poklepałem Andigo po ramieniu, po czym wyszedłem z pokoju. Musieli to załatwić we dwoje.

 Łzy Edith nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia. Byłem wściekły i ledwo nad sobą panowałem. Nie pojmowałem, jak mogła wyrządzić mi takie świństwo, jak mogła wmówić mi, że spodziewa się naszego dziecka, byleby tylko być ze mną. Nie zwracałem uwagi na jej próby tłumaczenia, nie zwracałem uwagi na nią. Wyrzuciłem jej walizki przed hotel, by radziła sobie sama, by sama wracała do Niemiec. Po tym, jak przyznała się do tego ohydnego kłamstwa definitywnie z nią skończyłem. Naprawdę, tym co zrobiła przekreśliła się na zawsze. W moich oczach była nikim. Owszem wiem, że ją zdradziłem, że byłem z nią, byleby zagłuszyć w sobie miłość do Alex, wiem, że mogłem powiedzieć jej prawdę, ale to nie usprawiedliwiało tego, co zrobiła. Uwierzyłem, że zostanę ojcem, że już nigdy więcej nie zaznam odrobiny szczęścia przy boku kobiety, którą kocham naprawdę. Pokręciłem głową odganiając negatywne emocje. Musiałem się uspokoić, ochłonąć...
Andi? – Spytał Wanki siedzący obok mnie w samolocie. – Jak się czujesz?
Sam nie wiem... – Odpowiedziałem. – Z jednej strony czuję się ohydnie, że dałem się tak wrobić, oszukać, że to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, a z drugiej... Mogę być z Alex!
Wanki uśmiechnął się szeroko.
– Andi? Jeśli będziecie się godzić to uważajcie, żeby nie rozwalić domu – Powiedział, a ja parsknąłem śmiechem. – I wam pozwalam zrobić małego Wellingera, albo małą Schmitt! – Zakończył, a ja spojrzałem na niego śmiejąc się głośno. W końcu mogłem być z Alex. Stworzyć z nią prawdziwy związek. Stworzyć z nią rodzinę. Rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Ogarnęło mnie uczucie spokoju oraz błogości. Alex. Moja Alex. Miłość mojego życia... Oparłem głowę o szybę chcąc jak najprędzej wziąć ją w ramiona i całować do utraty tchu. 


***

Witam! 

No nie mogłam ich rozdzielić :) Tak miało być od początku :D Jak widzicie i czytacie Edith jednak nie jest w ciąży, więc Alex i Andi mogą być razem szczęśliwi :) Mam nadzieję, że taki obrót sprawy podoba Wam się bardziej :D 

I taka mała niespodzianka ode mnie, prawdopodobnie po zakończeniu tej historii: spojrzenie błękitu - zapraszam do zapoznania się z bohaterami :) 

Pozdrawiam ;*