niedziela, 29 kwietnia 2018

Rozdział 15

Prolog norweskiego, prestiżowego turnieju Raw Air rozpocząłem całkiem przyzwoicie, od zajęcia siódmego miejsca w kwalifikacjach. Byłem pod wrażeniem, że udało mi się wykrzesać z siebie choć odrobinę chęci do oddania takiego skoku. Byłem rozbity psychicznie i nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Nie miałem pojęcia, co robić dalej, jaką decyzję podjąć. Musiałem wydorośleć jeszcze bardziej, wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i odpowiednio zająć się wychowaniem dziecka z Edith. Tak, to było jedyne rozwiązanie tej sytuacji. Musiałem poświęcić własne szczęście i dobro dla tego niewinnego maleństwa i dla dziewczyny, której nie kocham, i której nie pokocham nigdy, bo serce oddałem tylko jednej kobiecie... Wtuliłem twarz w poduszkę przywołując obraz Alex. Jej włosy, błyszczące oczy, szeroki uśmiech, subtelne usta, ramiona, którymi mnie obejmowała... Tęskniłem za nią. Kochałem ją. Wszystko byłoby prostsze, gdyby to Alex nosiła pod sercem nasze dziecko...

 – Chcę tylko poczuć Twój pocałunek ponownie na moich ustach... I teraz cały ten czas mija, ale wciąż nie potrafię Ci powiedzieć, czemu to mnie boli za każdym razem, gdy Cię widzę... Wyobraź sobie, jak bardzo Cię potrzebuję... Łzy ciurkiem spływały z mojej twarzy, gdy wsłuchiwałam się w tekst piosenki, której aktualnie słuchałam. Tak bardzo za nim tęskniłam. Nie widziałam go za długo, stanowczo za długo. Chciałam poczuć jego zapach, wtulić się w jego ramiona, które zawsze mnie obejmowały, gdy tylko tego potrzebowałam. Chciałam ponownie poczuć jego usta na swoich, spędzać z nim czas, śmiać się z nim, czuć jego bliskość... Próbowałam być twarda, ale za każdym razem, gdy myślałam o nim zalewałam się łzami i płakałam do utraty sił. Brakowało mi go. Tak cholernie mocno mi go brakowało...

 Całkowicie się posypałem. Nie potrafiłem skupić się na skokach. Po prologu wydawało mi się, że dam radę, ale z każdym kolejnym skokiem było coraz gorzej. Załamałem się. Trener załamywał ręce nad moją postawą. Rozumiałem go. W końcu, niecały miesiąc temu wróciłem z Korei z trzema medalami olimpijskimi, a teraz... Straciłem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, istniało duże prawdopodobieństwo, że spadnę w dół o kilka miejsc. Raw Air ostatecznie ukończyłem dziewiętnastym miejscu. W połowie cyklu marzyłem tylko o tym, aby jak najszybciej się skończył. Dla mnie ta edycja była kompletną porażką, o której pragnąłem zapomnieć.
Andreasie Wellingerze! – Usłyszałem głos Wanka, gdy pakowałem ostatnie rzeczy do walizki. Czas pożegnać się z Norwegią. – Czy to, co teraz sobą reprezentujesz to postawa godna Mistrza Olimpijskiego?
Wanki, proszę cię... Daruj sobie dziś. Jestem zmęczony, nie mam siły myśleć o skokach, ani o tym, jaką porażką zakończył się dla mnie Raw Air. Mam ochotę się położyć. I spać. Tylko i wyłącznie spać. – Powiedziałem.
Andi... Jak zamierzasz poradzić sobie z tą sytuacją? Widać, że to cię przerasta...
Nie wiem, Wanki. Wiem, że mam w was ogromne wsparcie, ale z tym muszę dać sobie radę sam. Po Planicy ogarniemy wszystko z Edith. Jakoś to będzie... – Westchnąłem.
A, co z … – Zawahał się patrząc na mnie niepewnie. – Z Alex?
Alex do końca moich dni pozostanie jedyną kobietą, którą szczerze i prawdziwie pokochałem – Oznajmiłem twardo. Bo tylko tego byłem pewien w tym momencie. Wanki zrozumiał, że już nic więcej nie wskóra i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego. Moja Alex. Miłość mojego życia... Mógłbym żyć tysiąc lat, jeśli mógłbym być jedynie z Tobą...

 Na prośbę rodziców udałam się do sklepu. Musiałam w końcu wyjść z domu, przestać tkwić w czterech ścianach, odetchnąć świeżym powietrzem. Widziałam występ Andiego w Raw Air. Sytuacja, w której się znalazł kompletnie go przerosła. Posypał się, stracił miejsce na podium. Bolało mnie serce, gdy widziałam go w takim stanie. Byłam bezsilna, bo nie mogłam zrobić nic, aby go pocieszyć, wesprzeć... Byliśmy oddaleni od siebie. A dystans między nami miał tylko rosnąć... Tak bardzo pogrążyłam się we własnych myślach, że nie zauważyłam machającej do mnie brunetki. Tylko nie to! Za późno, żeby zmienić trasę, za późno na uniknięcie spotkania...
Alex! – Zawołała wesoło. – Macham do ciebie i macham, a ty nie reagujesz! Wszystko w porządku? – Spytała Edith.
Tak, tak – Odpowiedziałam szybko. – Zamyśliłam się i nie zauważyłam cię... – Powiedziałam odruchowo patrząc na jej brzuch. Żyje w nim dziecko jej oraz Andiego...
Dawno się nie widziałyśmy – Podjęła próbę rozmowy, a ja miałam ochotę, żeby jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. – Dużo się zmieniło...
Tak, wiem... Przyjmij moje gratulacje z okazji ciąży – Wyksztusiłam z siebie.
Dziękuję! Nawet nie wiesz, jacy jesteśmy szczęśliwi – Zaśmiała się rozpromieniona, a mnie zakuło w piersi. Najwidoczniej sporo się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. Andi cieszył się, że zostanie tatą... – Alex... – Zaczęła, a ja spojrzałam na nią, ciekawa, co chce powiedzieć. – Wiem, że jesteś przyjaciółką Andreasa i wiem, jak wielką rolę odgrywasz w jego życiu. Początkowo byłam o ciebie bardzo zazdrosna, ale później zrozumiałam, że nie mam ku temu powodów. Andi zapewnił mnie, że na Igrzyskach do niczego między wami nie doszło, a ja mu wierzę... – Wyrzuciła z siebie, a ja pokiwałam głową. Oczywiście, że nic między nami nie zaszło. W końcu fakt, że kilka razy uprawialiśmy seks, że wyznaliśmy sobie miłość nie miał żadnego znaczenia.
Tak... Nie masz powodów, by być o mnie zazdrosną – Potwierdziłam jej słowa. – Nie masz o kogo – Zaśmiałam się nerwowo czując pojawiające się łzy. – Edith, przepraszam cię, ale trochę się spieszę. Jeszcze raz gratuluję! – Krzyknęłam i odeszłam od niej. Pomachała do mnie, a ja po chwili pozwoliłam swoim łzom płynąć. Naprawdę nienawidzę tego, że kocham go tak mocno.


***

Witam!

Wiem, że smutno, ale tak musi być...

Kochane, jeszcze pięć rozdziałów i epilog, i pożegnamy się z historią Alex i Andiego :)

Pozdrawiam ;*

*Gnash - I hate you, I love you 
*Ben Easter - Shades of Love 

czwartek, 19 kwietnia 2018

Rozdział 14

Upływające dni zlały mi się w jedność. Nie potrafiłam powiedzieć, kiedy zaczynał się dzień, a kiedy noc. Próbowałam jakoś funkcjonować w środowisku, ale nie wychodziło mi to. Mało jadłam, mało spałam, nie miałam bladego pojęcia o jakich tematach mówią wykładowcy na uczelni. Wszystko przestało być dla mnie ważne, z chwilą gdy dowiedziałam się od Andreasa o tej bolesnej prawdzie, która przedwcześnie nas rozdzieliła. Od tamtej chwili nie próbował się ze mną skontaktować, ja również. Wiedziałam, że teraz przez większość czasu nie będę go widywała. Może to i lepiej. Po zawodach w Lahti przyszedł czas na prestiżowy turniej Raw Air. Oczywiście życzyłam mu jak najlepiej, ale nie byłam pewna, czy dam radę oglądać konkursy. Choć może powinnam to zrobić dla Wankiego, który w końcu wywalczył miejsce w kadrze. Cieszyłam się tym, bo zdawałam sobie sprawę, jak bardzo na to pracował. Moi rodzice niejednokrotnie pytali mnie, co wydarzyło się pomiędzy mną a Wellingerem, ale nie powiedziałam im prawdy, bo nie do mnie należało to zadanie. Kochałam go do utraty sił oraz tchu, ale w naszym przypadku miłość nie wystarczyła. Andi stworzy z Edith rodzinę z prawdziwego zdarzenia, a ja chcąc nie chcąc musiałam się z tym pogodzić i nie wchodzić im w drogę. Dziecko nie jest niczemu winne. Edith tak samo. To my za późno zdecydowaliśmy się na szczerą rozmowę. Blondyn na zawsze pozostanie w moim sercu. Ja w jego również. Razem musimy zwalczyć w sobie tę miłość, to głębokie uczucie, które nas połączyło, aby nie wyrządzać krzywd innym. Bolała mnie sama myśl o tym. Bolało mnie wszystko. Całe ciało jakby protestowało przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale nie było innego wyjścia. Andi, Edith w ciąży. Nie ma tam dla mnie miejsca. Oni będą rodziną, a ja będę stała z boku i przyglądała się, jacy są razem szczęśliwi. Być może Andi z czasem zapomni o uczuciu, jakim mnie obdarzył i pokocha Edith. Ja pozostanę z pustką w sercu, której nikt i nic nie wypełni. Wiedziałam, że będę go kochała do końca moich dni...

 Nie potrafiłem stanąć na nogach odkąd Edith powiedziała mi, że spodziewa się naszego dziecka. W tamtej chwili, w chwili gdy wyznawałem Alex prawdę poczułem się tak, jakby moje życie się skończyło. Nie wiedziałem, co mam myśleć i robić. Musiałem skupić się na dziewczynie, na naszym nienarodzonym dziecku, na skokach... W chwili obecnej byłem na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i nie chciałem tego stracić, ale jak tu wykrzesać z siebie chęć do skakania, skoro moje życie zawaliło się w jednej sekundzie? Nie powiedzieliśmy jeszcze naszym rodzicom o tym, że zostaniemy rodzicami. Postanowiliśmy się z tym na razie oswoić, ale w ostatniej rozmowie Edith nieśmiało zaczęła mówić o ślubie. Przeraziłem się nie na żarty. Najpierw wiadomość o ciąży, a teraz ślub? Za dużo tego! Ogromnego wsparcia udzielał mi Wanki, który gdy tylko dowiedział się o wszystkim natychmiast do mnie przyjechał. Najpierw udał się do Alex i siedział u niej naprawdę długo, a później pocieszał i mnie. Cieszyłem się, że w tak trudnych chwilach jest teraz ze mną. Wszystko było nie tak... Spacerowałem bez celu próbując poukładać w głowie szalejące myśli, gdy natknąłem się na Markusa rozmawiającego przez telefon. Kiedy usłyszałem, jak wypowiada imię Alex moje serce zabiło sto razy szybciej. Po kilku chwilach odłożył telefon od ucha i spostrzegł mnie.
Andi... – Zaczął, ale przerwałem mu machnięciem dłoni.
Markus nic nie mów... Obiecaj mi tylko, że jeśli kiedykolwiek będziesz z Alex to nie skrzywdzisz jej tak, jak ja to zrobiłem – Powiedziałem czując zbierające się pod powiekami łzy.
Andi, co ty mówisz? – Spytał zdezorientowany. – Ja i Alex jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi, nic oprócz tego nas nie łączy... – Oznajmił. – Andi, ta cała akcja na Igrzyskach i po była tylko po to, aby wzbudzić w tobie zazdrość... – Wyznał, a ja pokiwałem głową w zrozumieniu.
Było warto, tylko wszystko stało się zbyt późno...
Andreas... Nawet nie zdaję sobie sprawy z tego, co teraz przeżywasz, wierzę że jest ci cholernie ciężko, ale pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc i wsparcie. Możesz polegać na całej drużynie, wiesz o tym. – Poklepał mnie po przyjacielsku i odszedł w kierunku hotelu. Usiadłem na drewnianej ławce wpatrując się w otaczający mnie krajobraz.
 Nikt Cię nie skrzywdzi tak, jak ja Cię skrzywdziłem. Ale nikt Cię nie kocha tak, jak ja. Obiecuję, że nie wezmę tego do siebie, kochanie... Jeśli układasz sobie życie z kimś nowym...

 – Wanki, powiedz mi, co mam robić... – Odezwałem się do swojego przyjaciela, który przebywał ze mną w pokoju. – Wariuję bez niej...
Wariujesz bez swojej dziewczyny, mamy twojego dziecka, jak mniemam? – Zapytał niewinnie, ale gdy posłałem mu pełne mordu spojrzenie natychmiast się zreflektował. – Dobra, wiem że to nie było śmieszne. Przepraszam, ale nie mam pojęcia, co mógłbym ci poradzić... – Westchnął.
Po jaką cholerę w ogóle pchałem się w ten związek z Edith? Mogłem cię posłuchać i przyznać się przed samym sobą, że już od dawna kocham Alex...
Nie powiem, a nie mówiłem, bo nie chcę cię bardziej dołować, ale faktycznie mogłeś to zrobić. Zaoszczędziłbyś bólu sobie i przede wszystkim Alex.
Wiem Wanki... Boże, jak mam wychować dziecko z kobietą, której nie kocham i nigdy tak naprawdę nie kochałem? Jakim ja jestem idiotą!
Andi... Chyba musisz spróbować, nie masz innego wyjścia. Wiem, że jedyną kobietą, którą twoje serce obdarzyło uczuciem jest Alex, ale... Niestety nie możecie być razem... Mówię to z ogromnym bólem, bo uważam, że jesteście dla siebie stworzeni, ale widocznie życie miało inne plany... Musisz być wsparciem dla Edith w tych chwilach, pokazać jej, że zrobisz wszystko, aby wasze maleństwo miało prawdziwą rodzinę. To nie będzie łatwe, zdaję sobie z tego sprawę, ale czasu nie da rady cofnąć. Musisz to ogarnąć i niestety żyć bez Alex... Musisz pozwolić jej żyć własnym życiem, choć wiem, że ta kruszyna nigdy nie przestanie cię kochać... – Powiedział, a ja zgodziłem się z każdym jego słowem. Nie mówił tego, aby mi dopiec, tylko otwarcie mówił, jak jest. Miał rację we wszystkim.
Dziękuję, Wanki – Szepnąłem, na co on tylko pokiwał głową. Miałem w nim wsparcie i dziękowałem za to po tysiąckroć.
Muszę nauczyć się żyć bez Alex u boku. Nie wiem, jak to zrobię, ani czy mi się to uda, ale muszę spróbować. Dla dziecka...
 Jestem zazdrosny o miłość. Miłość, która była tutaj odeszła, by być dzieloną z kimś innym...


***

Witam!

Przybywam po dłuższej przerwie z dość przejściowym według mnie rozdziałem :) Jest smutno, ale innych emocji też na pewno nie zabraknie :D

Pozdrawiam ;*

*Ed Sheeran - Happier 
*Labrinth - Jealous

sobota, 7 kwietnia 2018

Rozdział 13

Andi, czy nie przyszło ci do głowy, że Alex może nie pamiętać tego wyznania? – Spytał Wanki, a ja podrapałem się po głowie myśląc głęboko. – Sam mówiłeś... Zresztą sam widziałem w jakim była stanie, więc mogło jej to umknąć... – Powiedział. – A ty zamiast z nią szczerze porozmawiać to wolałeś całować się z Edith na jej oczach, no bardzo to było mądre! – Krzyknął tak głośno, że musiałem na chwilę odstawić telefon od ucha.
Być może faktycznie tego nie pamięta, ale sama nie była lepsza, gdy zaczęła całować Markusa!
Obydwoje jesteście tacy uroczy, kiedy jesteście o siebie zazdrośni – Westchnął. – Andi, ciołku, znasz Alex lepiej niż ktokolwiek inny na tym świecie i wiesz doskonale, że gdyby pamiętała, że ktoś wyznał jej miłość... A zwłaszcza, że to byłeś ty to nie przeszłaby obok tego obojętnie!
Masz rację... Zachowałem się jak dupek...
Brawo! Andi wiesz, co masz zrobić w takiej sytuacji, co nie?
Iść natychmiast do Edith, powiedzieć jej o wszystkim, zerwać z nią i iść do Alex – Wyrecytowałem.
Brawo! – Powtórzył. – Goń za swoją prawdziwą miłością, trzymam kciuki! I daj mi zaraz znać! – Rozkazał i rozłączył się. Uzbrojony w odwagę wiedziałem, co muszę zrobić...

 Z ciężko bijącym sercem zapukałem do drzwi domu Edith. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie to łatwa oraz miła rozmowa, ale musiałem mieć to już za sobą... Dziewczyna nie zasługiwała na życie w kłamstwie. Po chwili pojawiła się na progu, szeroko uśmiechnięta.
Andreas! Nie spodziewałam się ciebie, ale to dobrze, że jesteś, bo musimy porozmawiać – Powiedziała i gestem zaprosiła mnie do środka. Udaliśmy się do salonu, gdzie usiadłem na kanapie. Edith poszła nastawić wodę na kawę dla mnie. Zastanawiałem się nad tym, co chce mi powiedzieć oraz nad tym, jak pokierować tę rozmowę... Czekało mnie ciężkie zadanie, ale musiałem się z nim zmierzyć. Przede wszystkim dla Alex... – Wszystko w porządku? – Zapytała jeszcze moja dziewczyna stawiając przede mną kubek z parującą cieczą.
Tak – Odparłem. 
– O czym chciałeś ze mną porozmawiać, bo mniemam, że po to przyszedłeś?
Może ty pierwsza – Zaproponowałem. – Moja wiadomość nie jest zbyt miła... – Powiedziałem czekając na jej ruch. Zrobiła zdziwioną minę, ale po chwili uśmiechnęła się. Przysunęła się bliżej, chwyciła moją dłoń i wzięła głęboki oddech. – Edith?
Jestem w ciąży Andreas – Oznajmiła patrząc na mnie niepewnie. Nie odpowiedziałem, bo byłem pewien, że źle usłyszałem.
Słucham?
Jestem w ciąży Andreas – Powtórzyła. – Będziemy rodzicami – Szepnęła nerwowo przygryzając wargę. – Nic nie powiesz?
Ja... Ja jestem po prostu w szoku – Wymamrotałem niewyraźnie. Mój świat w jednej chwili runął jak domek z kart. Było już po wszystkim...
Tak... – Zaśmiała się nerwowo. – Ja też byłam, kiedy się dowiedziałam...
Dowiedziałaś się przed imprezą u Markusa, prawda? Dlatego nie piłaś alkoholu?
Zgadza się... Ale chciałam trochę odczekać zanim ci powiem, żebyś choć trochę ochłonął po Igrzyskach – Zaczęła się tłumaczyć.
Czyli my... Ja... Ty... My...
Tak. Będziemy mieli dziecko. Zostaniemy rodzicami – Wyszeptała wtulając się we mnie. – Poradzimy sobie, prawda?
Oczywiście! – Zapewniłem ją niezdarnie obejmując. Moja szansa na bycie szczęśliwym z Alex właśnie przepadła raz na zawsze...

 Od Edith udałem się do domu Alex. Nie miałem pojęcia, jak powiem jej prawdę... Nie wiedziałem, jak to zniesie, skoro ja nie mogłem się z tym pogodzić, przyjąć tego do świadomości. Będę miał dziecko z Edith. Zostanę ojcem. Będę miał dziecko z kobietą, której nie kocham... Przez własną głupotę i niedojrzałość spieprzyłem wszystko. W jednej chwili wszystko zwaliło mi się na głowę tak niespodziewanie... Nie byłem gotów na tę rolę! Nie teraz... Nie teraz, gdy miałem z nią zerwać i przyznać się, że kocham inną. Dlaczego życie musiało spłatać mi aż takiego figla? Gdy wychodziłem, Edith spytała mnie, co takiego chciałem jej powiedzieć, ale zbyłem ją mówiąc, że to już nieważne. Uwierzyła mi. Dotarłem do domu przyjaciółki i zarazem kobiety, którą kocham  nie wiedziałem, co zrobić. Iść dalej i wyznać prawdę, czy zawrócić i zachować się jak tchórz? Los zdecydował za mnie. Drzwi otworzyły się i na zewnątrz wyszedł jej tata.
Alex jest u siebie – Powiedział witając się ze mną.
Jasne, dzięki – Uśmiechnąłem się do niego i wszedłem do środka. Raz kozie śmierć, czy jakoś tak... Udałem się do jej pokoju uprzednio pukając.
Andreas? Co tu robisz? – Spytała zdziwiona.
Możemy porozmawiać?
Tak – Odparła. – Co się dzieje?
Alex... Nie będę owijał w bawełnę. – W Korei, na tej ostatniej imprezie, kiedy uprawialiśmy seks... Powiedziałem ci, że cię kocham – Wyznałem. Popatrzyła na mnie i szeroko uchyliła usta. – Zachowałem się jak idiota u Markusa, bo nie doczekałem się żadnej reakcji z twojej strony, ale później uświadomiłem sobie, że tego nie pamiętasz... Tak było, prawda? – Zadałem pytanie, a ona pokiwała twierdząco głową. – Więc Alex... Taka jest prawda. Kocham cię – Szepnąłem. Łza spłynęła po jej policzku, ale szybko ją starła. – Ale... Ale... Nie możemy być razem – Wykrztusiłem z siebie.
Dlaczego? Andi... Wiesz przecież, że ja... Że ja też cię kocham – Wyznała cicho. Podszedłem do niej i przytuliłem ją z całych sił. Czułem, że robię to po raz ostatni. Że ostatni raz trzymam w objęciach jej drobne ciało. Że ostatni raz mogę rozkoszować się jej bliskością, zapachem... Drżałem z emocji, które nagromadziły się we mnie. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, łzy pociekły mi po policzkach...
Edith jest w ciąży – Powiedziałem łamiącym się głosem. – Ze mną – Dodałem czekając na jej reakcję. Odsunęła się ode mnie gwałtownie patrząc na mnie, jak na wariata.
Andi... Nie... Proszę powiedz, że to nieprawda! – Kręciła głową, jakby to miało sprawić, że rzeczywistość ulegnie zmianie.
Chciałbym...
Andi... Proszę cię wyjdź i zostaw mnie samą...
Alex...
Wyjdź! – Krzyknęła. Tak bardzo chciałem ją w tej chwili przytulić i nie wypuszczać z objęć do końca świata, ale nie mogłem. Nie miałem do tego prawa... Pokiwałem jedynie głową i wyszedłem. Z rozdartym sercem. I z rozdartą duszą.

 Oparłam się o drzwi, przez które przed chwilą wyszedł Andreas i rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Mój świat przestał istnieć w jednej sekundzie. Andi będzie ojcem. Edith jest w ciąży... Nie chciałam dopuścić do siebie tej bolesnej prawdy, ale musiałam... On już nigdy nie będzie mój. Już nigdy więcej nie zaznam smaku jego ust, nie będę czuła jego dłoni na moim ciele, nie będę mogła rozkoszować się jego zapachem oraz bliskością. Moje marzenia o stworzeniu z nim rodziny prysnęły jak bańka mydlana... Na zawsze pozostanie tylko i wyłącznie moim przyjacielem. Mimo iż przed chwilą wyznał mi, że mnie kocha... Byłam sama w domu, dlatego pozwoliłam sobie na upust emocji. Wyłam tak głośno i mocno jakby obdzierano mnie ze skóry. Ból przeszywał mnie całą... Moje serce pękło na milion kawałków. Jego część wraz z cząstką mojej duszy odeszła razem z Andreasem. Czułam się tak jakbym wpadała w otchłań, z której nie ma dla mnie żadnego ratunku. Była tylko przeraźliwa pustka. Opadłam na ziemię i zwinęłam się w kłębek płacząc do utraty tchu i sił. Kochałam go. On kochał mnie. Zostaliśmy brutalnie rozdzielni zanim zdążyliśmy być razem, tak naprawdę. Nic już nie miało sensu. Moje marzenia, moje życie... Czymże było to wszystko bez niego? Kim ja byłam bez niego? Wszystko przepadło... Nie będzie już nas. Nie będzie nas już nigdy... 


***

Witam! 

Przybywam do Was z pechową niespodzianką... Spodziewałyście się takiego obrotu sprawy? :D Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie ^^ 
Skomplikowało się i to bardzo... Jak myślicie, co teraz będzie? :) 

Pozdrawiam ;* 

piątek, 6 kwietnia 2018

Rozdział 12

Obudziłam się przygnieciona czymś ciężkim z obydwu stron. Nie miałam bladego pojęcia, co się dzieje, w dodatku głowa bolała mnie niemiłosiernie. Z wielkim trudem otworzyłam ociężałe powieki i od razu zmrużyłam oczy. Słońce przedzierało się przez odsłonięte rolety. Widocznie nie byłam w stanie ich zasłonić po przyjściu do pokoju. Nie wiem nawet, jak się w nim znalazłam. W ogóle nie pamiętałam zbyt wiele... Niepewnie odwróciłam głowę w jedną stronę i zobaczyłam wtulonego we mnie Andreasa. Odetchnęłam z ulgą. Jednak to nie on jeden był sprawcą tego ciężaru. Ledwo obróciłam głowę w drugą stronę. No tak... Mogłam się tego spodziewać. Wanki! Próbowałam sobie przypomnieć jak we troje znaleźliśmy się w moim łóżku, ale niestety nie udało mi się to. Pustka!
Alex? – Usłyszałam głos Wellingera. – Nie śpisz już?
Nie – Odpowiedziałam. Pilnie potrzebowałam wody! – Andi, jak dotarliśmy do pokoju?
Wanki nam pomógł – Wyjaśnił. – Nie byłaś w stanie ustać w miejscu, więc nie było mowy o tym, żebyś sama dała radę iść... – Powiedział uśmiechając się. Niepewnie odwzajemniłam uśmiech. Coś nie dawało mi spokoju, tylko nie wiedziałam, co. – Alex... Wiesz, że my wczoraj... Znów... – Zaczął, a ja pokiwałam głową. Tak, to jeszcze pamiętałam. I to, że to ja się na niego rzuciłam. Jezu, ale wstyd! Zakryłam twarz dłońmi, żeby nie widział mojego zmieszania. – Alex, spokojnie, nie musisz się wstydzić... Gdybyś ty tego nie zaczęła, to pewnie ja prędzej czy później bym to zrobił...
Ach, moje drogie dzieci! – Usłyszeliśmy Wankiego, który przetarł zaspane oczy. – Kiedy wy wreszcie zrozumiecie, że nie możecie bez siebie żyć? – Zapytał drapiąc się po głowie.
Właściwie to ja... – Zaczął Andi, ale nie skończył widząc moją minę. – Już nic – Dodał, a Wanki spojrzał na niego dziwnie. Przeprosiłam ich obu, wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i zniknęłam w łazience. Coś mi umykało. Tylko co?

 – Andi, co z tobą? – Zapytał Wanki. Dotrzymywał mi towarzystwa przed ceremonią medalową, która miała rozpocząć się za kilka chwil. Pozostali stali trochę dalej od nas szczerząc się szeroko. Kac im chyba przeszedł...
Powiedziałem wczoraj Alex, że ją kocham – Wypaliłem bez zastanowienia. Wanki spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, kilka razy otwierał i zamykał usta, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Po chwili teatralnie złapał się za serce i pisnął podekscytowany jak mała dziewczynka.
To wspaniale! – Krzyknął i przyciągnął mnie do siebie. Zatonąłem w jego niedźwiedzim uścisku. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Kiedy jej to powiedziałeś? Jak? Jak zareagowała? – Pytania wystrzeliwały z niego jak z karabinu maszynowego. – Dlaczego masz taką dziwną minę?
Powiedziałem jej to... Podczas, gdy... No wiesz... – Plątałem się, a on strzelił sobie z otwartej dłoni w czoło. – No, co?
Serio? Powiedziałeś jej, że ją kochasz w trakcie seksu? – Zapytał, a ja uderzyłem go w głowę. – Jaki ty jesteś romantyczny! – Westchnął.
Nic mi nie odpowiedziała – Warknęłem przypomniawszy sobie całe zdarzenie.
Przecież to oczywiste, że też cię kocha...
Nie o to mi chodzi... Tylko o całokształt. Zachowuje się tak, jakby to wyznanie nie padło z moich ust, nie porozmawialiśmy o tym, nic... W końcu się odważyłem wyznać jej swoje uczucia, a ona...
Andi, nie dramatyzuj... Na pewno wszystko sobie wyjaśnicie, najważniejsze, że przyznałeś się przed samym sobą do swoich uczuć, a to już duży krok. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz... A teraz znikaj, bo dekoracja się zaczyna!

 Odbierając trzeci medal olimpijski, tym razem drużynowy czułem przepełniające mnie szczęście. Przed Igrzyskami oczywiście marzyłem o medalu, ale to co się stało w Korei było zdecydowanie lepsze. Trzy medale, jeden złoty, dwa srebrne... Czy dla sportowca mogło istnieć coś wspanialszego? Byłem spełniony, mogłem śmiało to przyznać. Gdy na mojej szyi zawisnął upragniony krążek nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu oraz łez, które mimowolnie cisnęły mi się do oczu. Przygoda z Igrzyskami Olimpijskimi dobiegła końca.

 Było mi żal wracać z Igrzysk, ale pewna przygoda właśnie się skończyła. Byłam szalenie dumna z Andreasa, z jego medali, na które tak ciężko pracował. Zasłużył na tytuł Mistrza oraz na pozostałe krążki jak mało kto. W kwestii nas nadal nic nie było wyjaśnione. Ja go kochałam, ale nie miałam pojęcia, co on czuje. Nie byłam mu obojętna, po tym, co między nami zaszło nie byłam już tylko jego przyjaciółką.... Gdybym tylko wiedziała cokolwiek wszystko byłoby prostsze. W samolocie zajęłam miejsce obok Markusa, bo Andi usiadł z Wankim i nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, czy zrobiłam coś nie tak... Nie mieliśmy okazji, żeby porozmawiać, także musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić po powrocie, chociaż nie miałam pojęcia kiedy, bo Markus już zaplanował imprezę. Kiedyś musieliśmy szczerze ze sobą o wszystkim pomówić... Nim się zorientowałam samolot zaczął podchodzić do lądowania. Witaj ojczyzno! Wróciliśmy cali i zdrowi na szczęście. Po małym zamieszaniu związanym z bagażami w końcu je odebraliśmy. Na skoczków oczywiście czekali dziennikarze, więc cierpliwie czekaliśmy z Wankim aż to wszystko się skończy i znajdziemy się w domu... Nie wiem, ile czasu minęło, wiem, że po wszystkim, gdy ruszyliśmy ku wyjściu zobaczyłam Edith.
Andreas! – Krzyknęła i uwiesiła mu się na szyi. Spojrzałam na niego niepewnie, a on niezdarnie odwzajemnił jej uścisk. – Tęskniłam za tobą, nawet nie wiesz, jak bardzo!
Taak... – Mruknął. – Ja za tobą też – Powiedział, a ona uszczęśliwiona pocałowała go w usta. Zamrugałam gwałtownie powiekami, aby odgonić pojawiające się łzy. Wanki objął mnie ramieniem i z dezaprobatą pokręcił głową.
Alex, jedziemy? – Usłyszałam głos Markusa i spojrzałam na niego zdezorientowana. Pod intensywnością jego spojrzenia natychmiast zrozumiałam, o co chodzi.
Tak! – Odparłam zdecydownie widząc jak kilka sekund później Andi odchodzi z Edith... Czyli wróciliśmy do przykrej rzeczywistości...

 Kilka dni później w domu Markusa odbyła się zaplanowana w trakcie powrotu impreza. Od czasu naszego rozstania na lotnisku nie rozmawiałam z Andim. Widać musiał po tak długim czasie pobyć z dziewczyną. Czułam się dziwnie. Tak jakby to wszystko, co było w Korei, w Niemczech zostało zapomniane. Tak jakbym była dla niego tylko zabawką, którą wykorzystał, którą miał na miejscu... Chciałam wierzyć, że tak nie jest, ale jego zachowanie na to wskazywało. Nie miałam odwagi pierwsza poprosić go o spotkanie, to on do cholery jasnej powinien wyjść z inicjatywą! Teraz byłam zmuszona obserwować jak przytula się do Edith, jak z nią tańczy nie zwracając na mnie kompletnej uwagi. Wanki nie miał pojęcia, o co mu chodzi, Markus cały czas skakał obok mnie, abym choć na chwilę się uśmiechnęła, a pozostali jak zawsze nie zwracali uwagi na nic, tylko na alkohol. Może to i lepiej... Po kilku głębszych sama czułam się bardziej rozluźniona. Wygłupiałam się z Wankim i Einsenbichlerem mając gdzieś Andreasa. Skoro on może to ja też. Jednak, gdy zobaczyłam jak sam, dobrowolnie przyciąga do siebie Edith i całuje ją namiętnie patrząc wprost na mnie, nie wytrzymałam. Chciałam mu dopiec, zrobić mu na złość, dlatego niewiele myśląc złapałam Markusa za rękę, popatrzyłam mu w oczy i go pocałowałam. Na początku był zdezorientowany, ale po chwili domyślił się o co mi chodzi i oddał pocałunek. Nienawidziłam siebie, nienawidziłam Andreasa i jego dziewczyny. Gdy skończyliśmy się całować odnalazłam wzrokiem Wellingera, który wpatrywał się we mnie, w nas zaszokowany. Miałam tego dość... Oddaliłam się z salonu do łazienki i pozwoliłam płynąć swoim łzom... Wszystko się skończyło...

 Nie chciałem kiedykolwiek sprawić, że zapłaczesz... To zaczęło się od idealnego pocałunku, potem poczuliśmy ten zestaw trucizn... Perfekcja nie mogła utrzymać tej miłości...


***

Witam! 

Na początku dziękuję Wam wszystkim za życzenia urodzinowe! ;* 

No i ten... Skomplikowało się trochę :D A w następnym skomplikuje się jeszcze bardziej, także czekajcie cierpliwie ;) 

Pozdrawiam ;* 

*Sleeping At Last - Already Gone 

wtorek, 3 kwietnia 2018

Rozdział 11

Impreza w Niemckim Domu tradycyjnie już rozpoczęła się od polewania szampanem. Chłopcy z okrzykiem radości wbiegli na scenę i otworzyli butelki. Na pierwszy rzut poszedł trener Werner, który już chwilę później uśmiechnięty od ucha do ucha leżał na ziemi. Kilka sekund później wszyscy zebrani mogli doświadczyć podobnego uczucia. Ja na szczęście w odpowiedniej chwili schowałam się za Wankiem, który nie zorientował się, co się dzieje i z zadowoleniem popijał drinki. Gdy dotarł do niego fakt oblewania było już za późno. Odwrócił się i spojrzał na mnie z mordem w oczach.
Ej panowie! – Krzyknął w kierunku kolegów z drużyny. – Ta pani jest sucha, trzeba to jak najszybciej zmienić! – Spojrzałam na niego zaskoczona i prychnęłam pod nosem. Zdrada! Wellingerowi nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. Ukradł butelkę Markusowi, zeskoczył ze sceny i mnie dopadł.
Wellinger, nie żyjesz! – Warknęłam, ale na nic się to zdało, bo zaczęłam już ociekać szampanem. – Naprawdę, przysięgam, zginiesz!
Alex, nie odgrażaj się tak, bo kto będzie mu dawał nagrody za wysokie miejsca? – Spytał Wanki sugestywnie poruszając brwiami. Trzepnęłam go w głowę myśląc, że blondyn pójdzie za moim śladem, ale gdzie tam! Stał zadowolony i szczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Piona, młody! – Krzyknął Wank, co Wellinger natychmiast odwzajemnił.
Z kim ja się zadaję na Boga? Pokręciłam jedynie głową i poszłam do łazienki choć trochę się ogarnąć. Stwierdziłam, że całkiem na trzeźwo nie przetrwam tej imprezy, więc gdy tylko wyszłam sięgnęłam po darmowe drinki. Wanki w mgnieniu oka pojawił się obok.
No co? – Zapytałam wypijając drugiego.
Beze mnie pijesz?! – Oburzył się. – Nieładnie!
Już to naprawiam! – Krzyknęłam i wypiłam z przyjacielem. Nie minęło zbyt wiele czasu, a ja już czułam pojawiające się w głowie pierwsze szumy. Oho!
Alex!!! – Usłyszałam nawoływania Markusa, więc spojrzałam w jego stronę. Stał na scenie i chyba próbował tańczyć. – Dołącz do mnie!
Ale ja nie umiem tak jak ty!
Nauczę cię! – Wrzasnął. Skoro tak... Po drodze wypiłam jeszcze jeden kieliszek czystej wódki po czym rozluźniona wskoczyłam na scenę. Jednego jestem pewna, będzie co wspominać, o ile będę cokolwiek pamiętała.

 – Nie, Alex nie tak! Lewa ręka do prawego buta, prawa do lewego! – Instruował mnie Markus, ale nie mogłam za nim nadążyć. A naprawdę się starałam!
Nie dam rady! – Fuknęłam obserwując go. Jak on potrafił utrzymać równowagę tańcząc to coś?!
Dasz! Do rytmu!!! No, raz dwa! – Krzyknął, a ja ponownie spróbowałam naśladować jego ruchy. Podskoczyłam w miejscu i wylądowałam na tyłku. Usłyszałam głośny śmiech Wanka i Wellingera, więc jedynie pokazałam im środkowy palec. Nie będą się ze mnie nabijać!
Dawaj Alex!!! – Krzyknęli dopingując mnie. A raczej zanosili się śmiechem. I to mają być przyjaciele? Dzięki wielkie!
Odwróciłam się do nich plecami i jeszcze raz spojrzałam na Eisenbichlera. Parsknęłam śmiechem, ale momentalnie się powstrzymałam widząc jego spojrzenie.
Nie nabijaj się ze mnie, tylko podskakuj! Do rytmu, pamiętaj!
Za którymś razem w końcu mi się udało! Jestem mistrzynią! Wywijaliśmy na scenie z Markusem tańcząc tylko nam wiadomo co i głośno się śmialiśmy. Bolały mnie już wszystkie mięśnie, ale nie poddawałam się. Zdecydowanie, było warto! Gdy skończyliśmy z gracją skoczyłam ze sceny i wylądowałam w ramionach blondyna.
Potrzeba ci czegoś? – Spytał patrząc wymownie na moje usta. O nie! Nic z tego!
Wódki! – Odpowiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku. Wanki ryknął śmiechem, kiedy to usłyszał, ale widząc spojrzenie Andreasa czmychnął przed nim, gdzie pieprz rośnie. Skorzystałam z okazji i podążyłam za Markusem, który wiedział czego mi trzeba. Wypiliśmy jego zdrowie. Dołączyli do nas Stephan z Karlem oraz Richardem, więc z nimi też wypiliśmy kieliszek. Kilka kieliszków. Nie chciałam myśleć o jutrze i o mojej biednej głowie...

 Siedziałam przy stoliku z Wankim, który uparcie twierdził, że jeszcze nie ma dość. Jego świecące oczka mówiły co innego, ale skoro wie lepiej to przecież nie będę z nim dyskutowała! Mój mózg ledwo co zarejestrował fakt, że na imprezie pojawili się również norwescy skoczkowie. W garniturach! Uśmiechnęłam się do swoich myśli sięgając po drinka. Chciałam się dobrze bawić tej nocy i jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Reszta niemieckiej ekipy wywijała na scenie, ale nikomu nie udało się powtórzyć naszego tańca. Zastanawiałam się, gdzie podział się Andi, ale odpowiedź nadeszła bardzo szybko. Zmierzał w naszym kierunku z bardzo przystojnym blondynem.
Alex, chciałem żebyś poznała mojego serdecznego kolegę z norweskiej drużyny! – Powiedział. – To jest Daniel, a to Alex. – Przedstawił nas sobie.
Cześć! – Krzyknęłam radośnie ściskając jego wyciągniętą dłoń. – Miło, że wpadliście.
Dostaliśmy zaproszenie, więc nie mogliśmy przegapić niemieckiej imprezy – Zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam. Był niesamowicie sympatyczny.
Jakoś niespecjalnie mnie to dziwi! Drinka? – Spytałam, a on z chęcią przystał na moją propozyjcę. Usiadł obok mnie, na przeciwko Wellingera. Cała nasza czwórka zgodnie wypiła za tegorocznych medalistów. Po chwili pogrążyłam się w ożywionej rozmowie z Danielem zauważając, że Andi cały czas lustruje mnie wzrokiem. Serio, czyżby był zazdrosny o Norwega? Chociaż swoją drogą, musiałam przyznać, że ma o kogo... Po jakimś czasie Daniel przepraszając opuścił nas na chwilę. – Wellinger, dlaczego nie przedstawiłeś mi go wcześniej? – Zapytałam oburzona. – Jest całkiem niezły! – Westchnęłam. Welli niebezpiecznie zacisnął szczękę, a Wanki parsknął śmiechem.
Ma dziewczynę – Twardo powiedział Andi.
No i?
No właśnie, co z tego? Ty też masz, a jakoś ci to nie przeszkadza – Swoje trzy grosze dodał Wank. Przyznałam mu rację obserwując reakcję młodszego.
Nic. I nie rozmawiajmy o tym – Uciął. Skinęłam głową nie chcąc zaczynać nieprzyjemnego tematu. Piliśmy dalej. Kiedy wrócił Daniel natychmiast porwał Andiego mówiąc nam, żebyśmy poszli za nim. Tak też uczyniliśmy. Tuż przy scenie na Wellingera czekała reszta norweskiej drużyny z ogromną butelką szampana.
Chcieliśmy w ten sposób pogratulować mu medali – Wyjaśnił mi Tande oblewając go. Wszyscy zgromadzeni obserwujący tę scenę wybuchnęli gromkim śmiechem. Norwedzy i ich pomysły!

 Alkohol lał się strumieniami, wszyscy byli już tak pijani, że nie zdawali sobie sprawy, co dzieje się wokół. Markus po dzikich harcach ze mną na scenie spał na stole, Wanki z Richardem popijali drinki skryci pod niemiecką flagą, Karl tańczył ze Stephanem, a trener gdzieś się ulotnił. Szukałam wzrokiem Andreasa. Wyszedł właśnie z łazienki i kierował się w moją stronę. Nadal był cały mokry po tym, jak wylądował na nim szampan. Wyglądał niesamowicie seksownie. W tym momencie miałam ochotę zrobić z nim bardzo nieprzyzwoite rzeczy i podejrzewam, że za sprawą alkoholu buzującego w moim organizmie postanowiłam wcielić je w życie. Nie moja wina, że... Mokry był absolutnie pociągający. Pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Postanowiłam go w tym uświadomić.
Andi... – Powiedziałam schrypniętym głosem, gdy znalazał się obok mnie. – Mam na ciebie ochotę. – Wyszeptałam. Poczułam jak zadrżał, co już odnotowałam jako mały sukces.
Alex... – Zaczął, ale nie dałam mu dokończyć, bo pociągnęłam go w kierunku łazienki, z której właśnie wyszedł. – Jesteś pijana, nie wiesz, co robisz... – Próbował się bronić, ale z marnym skutkiem. Popatrzyłam mu wyzywająco w oczy, popchnęłam na ścianę i zaczęłam całować z całych sił. Mmm! Ten szampan w porównaniu z jego zapachem i tymczasowym wyglądem smakował wyśmienicie! Naprawdę próbował odsunąć mnie od siebie, ale pogłębiłam pocałunek jednocześnie wędrując dłonią w dół. W tym momencie jego postanowienia szlag trafił, bo zareagował na mnie natychmiastowo. Uśmiechnęłam się zwycięsko. – Alex... – Zajęczał, gdy zaczęłam pocierać go przez spodnie.
Tak? – Spytałam niewinnie.
Nie możemy... Nie mogę... Jesteś zbyt pijana – Powiedział, a ja prychnęłam pod nosem. Od kiedy zrobił się taki święty?
Daj spokój, Andi... Wiem, że tego chcesz, więc albo mnie przelecisz, albo wyjdziesz stąd obchodząc się smakiem. Więc jak będzie? – Zapytałam nieprzestawając poprzedniej czynności. Westchnął jedynie i spojrzał na mnie. Chyba zwyciężył jego męski instynkt, bo zaczął mnie całować do utraty tchu. Oparł swoje dłonie na moich pośladkach i pociągnął nas tak, że wylądowałam na jego udach, gdy on wygodnie usadowił się na muszli. Oderwałam się na moment od jego ust i powędrowałam w kierunku szyi delikatnie ją ssąc. Nie wiem, co się ze mną działo, chyba hormony przejęły nade mną całkowitą kontrolę, bo chyba nigdy wcześniej nie pragnęłam go tak mocno jak w tym momencie. Jęknął, a ja wessałam się bardziej powodując czerwony ślad.
Alex... – Westchnął i oparł czoło o moje. – Nie powinniśmy...
Miałam gdzieś jego słowa. Zaczęłam kołysać biodrami na jego udach powodując, że z jego ust wydobył się cichy jęk.
Andi, do cholory! – Krzyknęłam. – Chcę cię tu i teraz, więc przestań gadać, tylko weź się do roboty! – Przygryzłam delikatnie jego ucho, a on w końcu całkowicie się poddał. Wbił się w moje usta i zatopił dłonie w moich włosach. W chwili, gdy jego wargi dotknęły moich, moje ciało stanęło w ogniu. Jęczałam wprost w jego usta, a on nagradzał mnie tym samym. Jednym sprawnym ruchem pozbyłam się jego podkoszulka. Ponownie pogładziłam go przez spodnie mając już pewność, że nie może mi się oprzeć. Popatrzył na mnie z krzywym uśmieszkiem, po czym zdarł ze mnie sukienkę. A tak mu się podobała! Zawiesił wzrok na moich piersiach, a chwilę później rozpiął stanik. W jego oczach pojawiły się znajome ogniki, które tak uwielbiałam... Jedną ręką pieścił moją pierś, a drugą powędrował w dół, aby mi się odwdzięczyć. Zagryzłam wargi, żeby nie krzyczeć, wyginałam się tak, aby być jak najbliżej niego. – Och, Andi... – Mruknęłam zadziornie, gdy rozsunęłam jego rozporek i stwierdziłam, że jest gotów.
 – Och, Alex... – Powtórzył moje słowa ściągając ze mnie zbędną bieliznę. To samo uczyniłam z jego bokserkami. Nie czekając na specjalne zaproszenie wszedł we mnie mocno. Zaczęłam kołysać biodrami, a on wzdychał z rozkoszy, którą wzajemnie sobie dawaliśmy. Narzuciliśmy sobie znajome tempo, dotykaliśmy się tam, gdzie chcieliśmy być dotykani... Usta Andiego na mojej skórze, dotyk dłoni na całym ciele powodował, że cała płonęłam. Pragnęłam go tak cholernie mocno... Pociągnęłam go za włosy, a on wbił się we mnie mocniej. Zaczęłam krzyczeć z rozkoszy, którą mi oferował. Sam też nie mógł wytrzymać narzuconego w pewnym momencie przeze mnie tempa, bo wzdychał i jęczał szalenie. A to wszystko przez to, że ociekający szampanem wyglądał tak... Bosko! Gdy zbliżaliśmy się ku końcowi mruknęłam spełniona do jego ucha I przejechałam po nim językiem. Pocałował mnie ostatni raz i wyszedł ze mnie. Spojrzał na mnie zdyszany, gładził dłonią moje policzki i usta. – Alex... – Wychrypiał. – Kocham cię. 


***

Witam! 

Dziś rozdział późną porą, bo mam urodzinki, więc to taki mały prezent :) Przy okazji najlepsze życzenia dla Markusa :D Normalnie to zaszczyt mieć urodziny w ten sam dzień, co on haha :D

Impreza, alkohol no i znowu się stało... :D 

Sprawa Edith będzie wyjaśniona za jakieś dwa rozdziały... Chociaż, czy ja wiem, czy tak do końca wyjaśniona... :)

Pozdrawiam ;*