W końcu nadeszły długo
oczekiwane przeze mnie zawody w słoweńskiej Planicy. Sezon
2017/2018 nieubłaganie zbliżał się do końca, ale nie napawało
mnie to smutkiem. Wręcz przeciwnie, w tym roku oczekiwałem na
koniec, jak na zbawienie. Ten sezon, poza końcówką oczywiście był
dla mnie szalenie udany. Miejsca na podiach w pojedynczych
konkursach, rywalizacja z najlepszymi, rywalizacja drużynowa, i co
najważniejsze trzy olimpijskie medale, w tym jeden z najcenniejszego
kruszcu. Chyba mogłem powiedzieć, że byłem spełniony.
Przynajmniej zawodowo. Nie zakwalifikowałem się do piątkowego
konkursu indywidualnego, jednak w ostatnim w tym sezonie konkursie
drużynowym dałem z siebie wszystko. Loty poza dwusetny metr to
zdecydowanie było to! Zakończyliśmy rywalizację na drugim
miejscu, co bardzo mnie cieszyło. Jednak nie mogłem się już
doczekać niedzielnego konkursu. Wtedy wszyscy pozwalali sobie na
rozluźnienie, cała najlepsza trzydziestka Pucharu Świata. Wszystko
było już wiadome, wiedziałem, że nie utrzymam dobrego, trzeciego
miejsca w klasyfikacji generalnej. Na początku byłem zły, że tak
to schrzaniłem, ale gdy emocje opadły pozwoliłem sobie na chwilę
refleksji. Zdobyłem trzy medale na Olimpiadzie i to zdecydowanie
było dla mnie najistotniejsze.
Mimo, że tego nie chciałem
Edith przyjechała do Planicy, aby wspierać mnie swoją osobą. Nie
podziałało. Jej obecność tylko mnie rozpraszała, cały czas
myślałem o Alex i o naszej utraconej szansie na miłość. Wanki za
każdym razem, gdy widział moją dziewczynę robił dwuznaczne miny,
co rozbawiało każdego, tylko nie mnie. Zdawałem sobie sprawę, że
Alex ogląda te zawody, więc na pewno widziała mnie w towarzystwie
brunetki. Próbowałem do niej zadzwonić, wytłumaczyć się, ale
nie odbierała moich telefonów. Czy miałem prawo się temu dziwić?
Chyba nie. W końcu ona też musi ułożyć sobie życie. Niestety
beze mnie, bo mnie czekało życie u boku kobiety, której nie
kocham. I która jest mamą mojego dziecka. Ironia losu! Gdy
zauważyłem, że zbliża się w moim kierunku przywołałem uśmiech
na twarz pytając o jej samopoczucie. Odpowiedziała mi szerokim
uśmiechem, po czym chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła na
spacer, na który kompletnie nie miałem ochoty. Czy tak teraz będzie
wyglądało moje życie?
Po ostatnim, zdecydowanie
poza dwusetny metr locie tego olimpijskiego sezonu odetchnąłem z
ulgą. Było już po wszystkim! Razem z chłopakami zajęliśmy
drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów, co przyjęliśmy z
wielką radością. Trener Werner po raz kolejny odniósł wspaniały
sukces. Teraz, gdy już wszystkie walizki były spakowane pozwoliłem
sobie na chwilę oddechu. Mieliśmy jeszcze dość czasu do powrotu,
dlatego chciałem wykorzystać go w ciszy i spokoju. Jednak nie było
mi dane, bo najpierw do pokoju wpadła Edith, która natychmiast
położyła się obok przytulając mnie, a po niej wleciał Wanki
udając się prosto do łazienki i tłumacząc w biegu, że mój
pokój był bliżej. Pokręciłem głową i zaśmiałem się głośno.
Cały Wanki! Spojrzałem na moją dziewczynę, która oparła się o
moje ramię wzdychając cicho. Nie była niczemu winna, nie
zasługiwała na takie traktowanie, ale nie mogłem się zmusić do
głębszych uczuć. Nie i tyle. W pewnym momencie chwyciła moją
rękę i położyła nasze splecione dłonie na płaskim jeszcze
brzuchu. Ogarnęło mnie dziwne uczucie. Tam żyje moje dziecko.
Nasze dziecko... Dlaczego momentalnie pomyślałem o Alex i o takiej
chwili w naszym wykonaniu? Boże, jak wtedy byłoby pięknie!
Westchnęłam przeciągle rozmyślając o przyszłości, o tym, że
będę tatą, że będę musiał dojrzeć do tej roli. Przymknąłem
powieki chcąc bardziej wyobrazić sobie ten moment, ale uniemożliwił
mi to przerażający wrzask Wankiego.
Zadowolony myłem ręce
spoglądając na siebie w lustrze. Uśmiechnąłem się szeroko do
swojego odbicia puszczając oczko. Dlaczego wciąż byłem sam?!
Dlaczego nie potrafiłem znaleźć normalnej kobiety, która
kochałaby mnie za to, jaki jestem? Zawsze trafiałem na
nieodpowiednie i miałem już tego dość. Miałem głęboką
nadzieję, że w najbliższej przyszłości odnajdę panią Wank i spędzę z nią resztę swojego życia. Powoli zaczynała mi
doskwierać samotność. Miałem już wychodzić z łazienki chcąc
uratować Andiego przed Edith, kiedy moje spojrzenie padło na kosz
na śmieci. Coś mi tu nie gra! Podszedłem bliżej i zdegustowany
zmarszczyłem czoło. Dwa testy ciążowe? Niby kogo? W pierwszej
chwili pomyślałem o Alex, ale natychmiast mentalnie walnąłem się
w głowę. Próbowałem uspokoić szalejące myśli. Jestem w
łazience, w pokoju Andiego. Andi jest z Edith, która niecały
miesiąc temu powiedziała mu, że spodziewa się ich dziecka.
Dlaczego więc teraz w koszu na śmieci leżą dwa testy ciążowe? I
to z wyraźnie widoczną jedną kreską? Czyżby Edith to wszystko
zmyśliła? Gdy dotarła do mnie ta prawda wrzasnęłam przeraźliwie
wypadając z łazienki.
– Wanki? – Spytał Andi
patrząc na mnie zdziwiony. – Co ci się stało?
– TY!!! – Krzyknąłem
do Edith. – Ty wstrętna, podła kłamczucho! Jesteś w ciąży,
tak?!
– Wanki, co ty wyprawiasz?
– Andi wstał z łóżka chcąc mnie uspokoić, ale odepchnąłem
go.
– Niech twoja dziewczyna
ci to wyjaśni! Boże, jak można być tak podłą osobą?!
– Co tu się dzieje do
cholerny jasnej? – Wellinger tracił cierpliwość, a Edith rzucała
mi przerażone spojrzenia, na które jedynie prychałem pod nosem.
– Andi, ja... – Zaczęła,
ale przerwałem jej nie mogąc tego słuchać.
– Daj sobie spokój
dziewczyno! Andi, Edith nie jest w żadnej cholernej ciąży.
Okłamała cię. Jeśli byłoby inaczej to dlaczego w koszu na śmieci
leżą negatywne testy ciążowe? – Zadałem retoryczne pytanie.
Edith zalała się łzami, a zaszokowany Andi patrzył raz na nią,
raz na mnie, niedowierzając.
– To prawda? – Zapytał,
ledwo nad sobą panując. – To prawda, że mnie okłamałaś udając
ciążę?! – Wrzasnął, a ona pokiwała głową. – Boże,
dlaczego to zrobiłaś?!
– Bo chciałam cię przy
sobie zatrzymać! – Odpowiedziała. – Czułam, że się ode mnie
odsuwasz, czułam, że mnie nie chcesz, czułam, że kochasz inną...
Że kochasz Alex! Próbowałam, naprawdę próbowałam zdusić w
sobie zazdrość, ale nie udało mi się. Gdy spotkałam ją ostatnio
grałam szczęśliwą sprzedając jej bajeczkę o naszym szczęściu,
ale później... – Mówiła, a mnie wcięło. Nawet nie próbowała
się bronić, tylko od razu przyznała się do parszywego kłamstwa.
Poklepałem Andigo po ramieniu, po czym wyszedłem z pokoju.
Musieli to załatwić we dwoje.
Łzy Edith nie robiły na
mnie najmniejszego wrażenia. Byłem wściekły i ledwo nad sobą
panowałem. Nie pojmowałem, jak mogła wyrządzić mi takie
świństwo, jak mogła wmówić mi, że spodziewa się naszego
dziecka, byleby tylko być ze mną. Nie zwracałem uwagi na jej próby
tłumaczenia, nie zwracałem uwagi na nią. Wyrzuciłem jej walizki
przed hotel, by radziła sobie sama, by sama wracała do Niemiec. Po
tym, jak przyznała się do tego ohydnego kłamstwa definitywnie z
nią skończyłem. Naprawdę, tym co zrobiła przekreśliła się na
zawsze. W moich oczach była nikim. Owszem wiem, że ją zdradziłem,
że byłem z nią, byleby zagłuszyć w sobie miłość do Alex,
wiem, że mogłem powiedzieć jej prawdę, ale to nie
usprawiedliwiało tego, co zrobiła. Uwierzyłem, że zostanę ojcem,
że już nigdy więcej nie zaznam odrobiny szczęścia przy boku
kobiety, którą kocham naprawdę. Pokręciłem głową odganiając
negatywne emocje. Musiałem się uspokoić, ochłonąć...
– Andi? – Spytał Wanki
siedzący obok mnie w samolocie. – Jak się czujesz?
– Sam nie wiem... –
Odpowiedziałem. – Z jednej strony czuję się ohydnie, że dałem
się tak wrobić, oszukać, że to wszystko potoczyło się tak, a
nie inaczej, a z drugiej... Mogę być z Alex!
Wanki uśmiechnął się
szeroko.
– Andi? Jeśli będziecie się godzić to uważajcie, żeby nie rozwalić domu – Powiedział, a ja parsknąłem śmiechem. – I wam pozwalam zrobić małego Wellingera, albo małą Schmitt! – Zakończył, a ja spojrzałem na niego śmiejąc się głośno. W końcu mogłem być z Alex. Stworzyć z nią prawdziwy związek. Stworzyć z nią rodzinę. Rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Ogarnęło mnie uczucie spokoju oraz błogości. Alex. Moja Alex. Miłość mojego życia... Oparłem głowę o szybę chcąc jak najprędzej wziąć ją w ramiona i całować do utraty tchu.
***
– Andi? Jeśli będziecie się godzić to uważajcie, żeby nie rozwalić domu – Powiedział, a ja parsknąłem śmiechem. – I wam pozwalam zrobić małego Wellingera, albo małą Schmitt! – Zakończył, a ja spojrzałem na niego śmiejąc się głośno. W końcu mogłem być z Alex. Stworzyć z nią prawdziwy związek. Stworzyć z nią rodzinę. Rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Ogarnęło mnie uczucie spokoju oraz błogości. Alex. Moja Alex. Miłość mojego życia... Oparłem głowę o szybę chcąc jak najprędzej wziąć ją w ramiona i całować do utraty tchu.
***
Witam!
No nie mogłam ich rozdzielić :) Tak miało być od początku :D Jak widzicie i czytacie Edith jednak nie jest w ciąży, więc Alex i Andi mogą być razem szczęśliwi :) Mam nadzieję, że taki obrót sprawy podoba Wam się bardziej :D
I taka mała niespodzianka ode mnie, prawdopodobnie po zakończeniu tej historii: spojrzenie błękitu - zapraszam do zapoznania się z bohaterami :)
Pozdrawiam ;*
Od samego początku wiedziałam, że to jeden wielki przekręt! Dopuszczałam myśl, że to może nie być dziecko Andiego, ale jakoś bardziej pasował mi fakt, że Edith udaje. Może dlatego, że jestem wielką fanką Glee, a tam pojawia się podobny wątek xd
OdpowiedzUsuńEdith to wredna małpa. Jędza i idiotka. Jak w ogóle można być tak okrutnym, by oszukać chłopaka i zmyślić ciążę. Serio, powinna palnąć się w ten głupi łeb, bo mogła zniszczyć skoczkowi życie.
Dobrze, że na posterunku zawsze czuwa Wank. Jemu nic nie umknie. Myślę, że należy mu się honorowa funkcja ojca chrzestnego małych Wellingerów. Z takim wujkiem czeka ich świetlana przyszłość :D
Andreas nareszcie może być z Alex. Tylko jeszcze musi jej o tym powiedzieć. Niech żyją długo i szczęśliwie, tego im życzę.
Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Ale się cieszę! 😁 Jak to dobrze, że postanowiłaś nie rozdzielać na zawsze, naszej kochającej się bezgranicznie dwójki bohaterów.
OdpowiedzUsuńTeraz w końcu Alex będzie mogła być z Andreasem i mam nadzieję, że będą ze sobą szczęśliwi. Nic nie stoi już im na drodze.
Dzięki losowi za Wanka, który znalazł się we właściwym miejscu i czasie. Jak to dobrze, że postanowił skorzystać akurat z tej łazienki! 😊😆
Dzięki temu, przekręt Edith wyszedł na jaw. Podejrzewałam, że dziecko może nie być Andreasa. Ale w życiu bym się nie spodziewała, że wmówiła mu nieistniejącą ciążę. Okazała się okropną i bezlitosną manipulantką, która za wszelką cenę chciała zatrzymać Wellingera przy sobie. Mimo że podświadomie wyczuwała, że on wcale jej nie kocha.
Być na siłę z kimś, kto nieodwzajemnia jej uczuć. To po prostu desperacja.
Dobrze, że prawda wyszła na jaw i Andreas z nią zerwał. Teraz tylko musi wyjaśnić sobie wszystko z Alex i nareszcie wszystko będzie tak, jak powinno już dawno.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i na pewno wpadnę na nowego bloga i zostanę jego stałą czytelniczką. 😊
Nareszcie! Koniec mojej depresji! I któż mnie z niej wyleczył? Oczywiście niezawodny detektyw Andreas W. pseudonim Wanki <3 Kto jak nie on mógł wziął sprawy w swoje ręce i wyjaśnił całą tą sytuację? Chyba się mu oświadczę ...
OdpowiedzUsuńKurde ... mi było momentalnie żal tej patafianicy, a ona zachowała się tak bezczelnie! Zresztą, to nawet mało powiedziane! Co trzeba mieć w głowie żeby w taki sposób zatrzymać faceta przy sobie ... jakby była w ciąży to cóż, trudno, no ale wymyśliła sobie to bezczelna. Co za typ!
Ale co ja się denerwuje skoro wszystko dobrze się kończy i Wellinger wraca paść przed Alex na kolana i prosić o wybaczenie :D O, to to panie Wank! Dobra rada z tym domem ... skoro oni potrafili na belkę wleźć ... hahaha xD Zresztą niech robią co chcą! Mają być szczęśliwi <3
Wank jaki detektyw 😂 mistrzunio jak zwykle 😀😍 i właśnie za to go uwielbiam! Dobrze że odkrył ten przekręt.
OdpowiedzUsuńAndreas teraz pora brać się do roboty i odzyskać Alex. Nawet jeśli miałbyś błagać na kolanach!
Pozdrawiam,
N