– Wanki!
– Krzyknęłam do mojego nieodłącznego towarzysza. – Nie wiesz,
gdzie jest Andi? – Spytałam. – Bo chciałam mu pogratulować, a
nie mogłam go wcześniej złapać...
– Chyba jest jeszcze w
domku... – Powiedział patrząc na mnie uważnie. – Pogratulować
mówisz? Tylko, żeby z tego gratulowania dzieci nie było!
– Wanki! – Wrzasnęłam
oburzona. – No wiesz co!
– Już ja wiem, co się
między wami dzieje – Poruszył sugestywnie brwiami. – Dobrze, że
wczoraj nie uszkodziliście belki, bo dziś byłoby kiepsko z
zawodami! – Zawołał wesoło, a ja miałam ochotę zapaść się
pod ziemię. Zabiję Wellingera! Przysięgam, w końcu to zrobię! –
No już się tak nie zawstydzaj, tylko leć do niego i złóż
zasłużone gratulacje! – Nakazał, na co tylko wytknęłam mu
język i udałam się do niemieckiego domku.
Otworzyłam
delikatnie drzwi i weszłam do środka. Dzięki Bogu, Andi tu był.
– Andi...
– Zaczęłam patrząc na jego półnagie ciało. Dlaczego jeszcze
się nie ubrał?! – Chciałam ci pogratulować!
– Dziękuję! –
Powiedział zadowolony z siebie. – Jak chciałaś to zrobić? Mam
nadzieję, że tak jak myślę, będzie mniej ściągania –
Uśmiechnął się zadziornie robiąc krok w moją stronę.
– Ale,
że co...? – Zająkałam się, bo nie byłam pewna o czym mówi. –
Wellinger, nawet sobie nie żartuj! – Krzyknęłam zdając sobie
sprawę ze znaczenia jego słów. – Czuję się przez ciebie
wykorzystywana seksualnie! – Oznajmiłam buntowniczo i podeszłam
do niego, by dać mu buziaka w policzek. – Oto twoja nagroda za
zbytnią pewność siebie! – Cofnęłam się o krok zmierzając do
wyjścia, ale oczywiście uniemożliwił mi to łapiąc mnie za
nadgarstek.
– No wiesz, co... –
Zaczął. – To ja tutaj skaczę, oddaję najdłuższe skoki,
zdobywam drugi, tym razem srebrny medal, a ty mi gratulujesz
buziakiem w policzek?! Jestem zdruzgotany – Załamał ręce, a
kąciki moich ust momentalnie powędrowały w górę. – Cóż
więcej mogę zrobić, żeby zasłużyć na coś innego?
– Najlepiej to puść moją
rekę, ubierz się i wyjdź – Syknęłam chcąc wyrwać się z jego
uścisku, ale zbyt mocno mnie trzymał.
– Jeśli taka twoja
wola... No to dobrze, wyjdę i zadzwonię do Edith – Oznajmił
szalenie z siebie zadowolony, a ja cała się spięłam.
– Coś ty powiedział? –
Warknęłam.
– Że zadzwonię do Edi...
– Zaczął, ale tym razem to ja mu przerwałam. Zagotowało się we
mnie ze złości.
– Jeśli jeszcze raz
wspomnisz przy mnie jej imię to pożałujesz – Syknęłam
zbliżając się do niego, jednocześnie popychając go w kiernku
ściany. Był trochę zdezorientowany. – Chcesz swoją nagrodę? –
Szepnęłam mu do ucha. Zadrżał. Przenikliwie spojrzałam w jego
oczy szukając w nich potwierdzenia, a gdy tylko je dostałam wbiłam
się w jego wargi. Odwzajemnił pieszczotę z niemniejszym zapałem.
Gdy nasze języki wyszły sobie na spotkanie jęknął zadowolony w
moje usta. – Proszę bardzo, oto ona! – Wyrwałam się z jego
objęć i ruszyłam w kierunku drzwi, ale mnie ubiegł. Podbiegł do
nich, wyciągnął klucz i schował go sobie do tylnej
kieszeni. – Myślisz, że go nie wyciągnę? – Prychnęłam. Nie
odezwał się ani słowem. Stał i przyglądał mi się z
zainteresowaniem. – Irytuje mnie twój wzrok!
– Przecież
ja nic nie robię... Jeszcze – Dodał. Poczułam jak podchodzi do
mnie i kładzie mi dłonie na brzuchu. Zdrętwiałam, a on uśmiechnął
się cwaniacko. Dobrze wiedział, jak przechytrzć mnie na swoją
stronę. Westchnęłam przeciągle, gdy jego ręka wkradła się pod
koszulkę. Druga zacisnęła się na mojej kobiecości.
– Przestań! –
Wycharczałam.
– Tak mam nie robić? –
Szepnął mi wprost do ucha, zahaczając palcami o rozporek spodni. –
Na pewno?
– Tak, dokładnie tak nie
rób... – Wyjęczałam.
– Złotko, gdyby ci się
nie podobało, nie jęczałabyś z zachwytu... – Ciągnął tę
grę, dyktował warunki, a ja niestety coraz bardziej się
zatracałam. Pisnęłam, gdy poczułam jego usta na szyi, w miejscu
gdzie bił puls. Dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, kiedy odwrócił
mnie w swoim kierunku. Uśmiechnął się głupkowato trącając
językiem moją szyję. Zamknęłam oczy by rozkoszować się chwilą.
Nie wytrzymałam. Przyciągnęłam go bliżej siebie i wbiłam się
zachłannie w jego usta. Nasze języki walczyły ze sobą o
dominację. Gryźliśmy swoje wargi, walcząc z pożądaniem. Andi
spojrzał na mnie z ognikami dzikiej namiętności i z pasją,
której nie widziałam u żadnego mężczyzny. Rozdarł moją
koszulkę przyciągając mnie bliżej. Szarpnął za włosy,
przechylając mnie lekko w tył. Kiedy miałam zamiar mu się
odwdzięczyć jego telefon dał o sobie znać. Zignorował go
wędrując ustami po moich obojczykach. Telefon zadzwonił ponownie.
Oby to nie była Edith! Spojrzałam na niego i dałam mu znak,
by odebrał. Oderwał się ode mnie niechętnie i odebrał
połączenie. Zbladł w jednej chwili. – To Wanki! Schuster tu
idzie! – Pisnął zdenerwowany, a ja w pośpiechu chwyciłam swoją
już do niczego nie nadającą się koszulkę i założyłam kurtkę.
Wellinger ubrał się pospiesznie i jak gdyby nigdy nic wyszliśmy z
domku. Kątem oka widzieliśmy zbliżającego się Wernera. Udało
się w ostatniej chwili! Trzeba podziękować Wankiemu!
Mimo
tego, że Andi po ceremonii kwiatowej mówił, że dziś nie będzie
świętowania, teraz w niemieckim domu oblewał wszystkich szampanem.
Niestety nie uniknęłam tego. Kiedy zszedł ze sceny powiedział mi
do ucha, że mokra wyglądam cholernie seksownie. Zarumieniłam się
na jego słowa, jak nastolatka, po czym trzepnęłam go w głowę.
Wanki obserwujący nas z ukrycia parsknął śmiechem, gdy wychylił
się zza ściany. Popijał drinka kiwając się na boki. Kilka chwil
wcześniej oboje podziękowaliśmy mu za to, że nas ostrzegł.
Powiedział tylko, że nie ma sprawy i że w tamtym momencie dbał o
zdrowie Schustera, który po zobaczeniu tego, co działo się między
nami pewnie miałby skrzywdzoną psychikę do końca życia.
Niestety, ale musiałam się z nim zgodzić.
– Wanki! – Krzyknał
Wellinger i uściskał przyjaciela. – Chodź z nami, trzeba opić
twoje urodziny, stary byku!
– Pamiętaliście? –
Spojrzał na mnie i na Andiego, po czym zalał się łzami. –
Naprawdę pamiętaliście o urodzinach starego Wankiego?
– Oczywiście! –
Powiedzieliśmy zgodnie.
Zaprowadziliśmy go w
specjalnie przygotowane wcześniej miejsce, gdzie teraz cała drużyna
wraz ze sztabem odśpiewała mu “Sto lat”. Po chwili razem z
Wellingerem postawiliśmy na stole tort z trzydziestoma świeczkami.
Wzruszony i lekko pijany Andreas spojrzał na nas, uśmiechnął się
i zdmuchnął świeczki. Popatrzyłam na Andiego w tym samym
momencie, co on na mnie. Chyba wiedzieliśmy o jakim życzeniu
pomyślał Wanki...
Dwa dni później w
towarzystwie Andreasa oraz Markusa, którego trener nie wystawił w
konkursie drużynowym obserwowałam zmagania naszych rodaków. Emocje
były niesamowite i chociaż byłam zdenerwowana moi towarzysze
skutecznie potrafili rozbawić mnie do łez. Po pierwszej serii
konkursowej Niemcy plasowali się na drugim miejscu. W przerwie
Markus poszedł po coś do picia, za co byłam mu niesamowicie
wdzięczna. Zamarzałam tutaj! Marzyłam jedynie o tym, żeby jak
najszybciej znaleźć się w jakimś ciepłym pomieszczeniu,
najlepiej w łóżku pod kołdrą, ale wiedziałam, że przede mną
długa noc. Impreza po ostatnim konkursie Igrzysk była obowiązkowa!
Nim się zorientowałam Markus wcisnął mi w dłonie kubek z
herbatą. Podziękowałam mu szerokim uśmiechem, co odwzajemnił.
– Moi drodzy! – Zaczął
Wanki patrząc na nasze zachowanie. – Mieliście odgrywać tę
rolę, gdy Andi jest w pobliżu, więc proszę mi tutaj przestać! –
Powiedział, a ja parsknęłam śmiechem. Markus razem ze mną. –
Przepraszam, czy ja powiedziałem coś śmiesznego?
– Oczywiście, że nie! –
Zapewniłam go, a on popatrzył na swojego kolegę.
– Markus wiesz, że Alex
jest Andiego?
– Oczywiście, że wiem! –
Powiedział. – Wanki wyluzuj, przyniosłem jej tylko herbatę,
zresztą tobie też!
– No tak, racja –
Wydukał. – Przepraszam – Mruknął i objął nas ramieniem.
Naprawdę, czasami nie rozumiałam jego zachowań, ale bez nich Wanki
nie byłby Wankim.
Rozemocjonowami oglądaliśmy
finałową serię. Na prowadzeniu byli Norwegowie i wszystko
wskazywało na to, że tak pozostanie. Zresztą, prezentowali
znakomitą formę. Po ostatnim skoku wszystko było już jasne. –
MAMY SREBRNY MEDAL!!! – Wrzasnął Wank i rzucił się w ramiona
Eisenbichlera. Obydwoje połączyli się w jakimś dzikim tańcu
radości i runęli na ziemię rozbawiając całe towarzystwo. Byłam
cholernie dumna z całej drużyny, z tych chłopaków, którzy dziś
dali z siebie wszystko oraz z Andiego, który z tej Olimipady
przywiezie aż trzy medale. Było tak pięknie... Wzruszona otarłam
spływającą z policzka łzę. W tym samym momencie spotkałam się
spojrzeniem z Andim. Uniosłam kciuk ku górze. Uśmiechnął się do
mnie szeroko. Wiedziałam, że na prawdziwe gratulacje przyjdzie
jeszcze pora...
***
Witam!
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział :) Przygoda na Igrzyskach powoli dobiega końca, ale po powrocie do Niemiec będzie równie interesująco. Mogę Was zapewnić! :D
Wesołych Świąt!!! ;*